Sharky
Active User
- Joined
- Apr 6, 2008
- Messages
- 97
- Reaction score
- 11
Postanowi?em napisa? opowiadanie jako ?e z prac tw?rczych dostawa?em zawsze oceny bdb oraz cel. Prosz? o do?? surow? krytyk?, mam nadziej? ?e b?dzie sie wam podoba?o. Zapraszam do lekt?ry
Pozdrawiam
Sharky
@Xemronn
Dzi?ki za ocen? i tym snem podsun??e? mi ciekawy pomys? ( tw?j jest lepszy ale nie chce kopiowa?;p )
widz? te? do akcji przyst?pi?e?;p
//Prefiks dodany
Mam nadziej? ?e sie podoba?o je?eli b?dziecie chcieli napisz? kolejn? cz???- Otwiera? - Rozleg? si? krzyk i pukanie do drzwi. M?ody, muskularny m??czyzna podszed? podni?s? klap? i odebra? jedzenie i poszed? na swoje wcze?niejsze miejsce. John, bo tak mu by?o na imi? znajdowa? si? w celi wi?ziennej wraz z innym skaza?cem – Cord’em. Loch by? stary, ?ciany pokrywa? mech, w k?tach le?a?y ko?ci dawnych skaza?c?w. Po sko?czonym posi?ku Cord zacz?? rozmow?:
- Za co zosta?e? uwi?ziony? Nie wygl?dasz mi na bandyt?.
- To d?uga historia, ale postaram ci ja stre?ci?. Sta?o si? to kilka lat temu. Pewnie pami?tasz czasy kiedy to Egipcjanie nas zaatakowali. M?j ojciec by? ksi?ciem zosta? schwytany i zabity, a ja sko?czy?em lochu.
- Przykra sprawa – odpowiedzia? Cord.
- Staram si? o tym zapomnie?. Mo?e ty opowiesz mi swoj? - zaproponowa? John.
- No skoro chcesz. W ?yciu nigdy mi si? dobrze nie powodzi?o, zawsze mia?em d?ugi w ko?cu sko?czy?a si? cierpliwo?? ludzi u kt?rych by?em zad?u?ony - opowiada?, lecz John nie do ko?ca mu wierzy? – tak w?a?nie trafi?em tutaj. Min??o kilka godzin. Skaza?cy siedzieli oparci o ?cian?. Panowa?a grobowa cisza. Nagle rozleg? si? huk. Chwil? p??niej tylna ?ciana celi leg?a w gruzach. Jaka? nieznana si?a zr?wna?a z ziemi? cz??? wi?zienia. Powsta? chaos, ci kt?rych cele by?y zniszczone zacz?li ucieka?.
- Szybko - krzykn?? Cord – uciekajmy. John pobieg? za towarzyszem. Gdy znale?li si? w g??wnym korytarzu zawali? si? sufit i zablokowa? przej?cie.
- Pom?? mi znale?? wyj?cie – krzycza? John, lecz nadaremnie jego wsp??wi?zie? by? ju? daleko i go nie s?ysza?.
- Spokojnie co? wymy?lisz – m?wi? sam do siebie – na pewno jest jakie? inne wyj?cie. Pobieg? z powrotem w stron? celi. Omin?? j?, nie zatrzyma? si? jednak, lecz bieg? dalej. Pokona? kilka przej??, ledwo uszed? przed spadaj?cymi od?amkami. W ko?cu jego oczom ukaza?a si? rozburzona ?ciana. Przeszed? przez ni? i ju? mia? uciec do lasu jednak us?ysza? czyj? krzyk.
- Pomocy – wo?a? jeden z wi??ni?w – przygniot?y mnie kamienie. John nie m?g? post?pi? jak Cord. Mimo instynktu kt?ry kaza? mu ucieka? podbieg? do rannego. Obj?? najwi?kszy kamie?, ?cisn?? go z ca?ej si?y i odrzuci? na bok.
- Dasz ju? sobie rad?? – zapyta?.
- Tak, wielkie ci dzi?ki, pr?dzej uciekaj s?ysz? stra?nik?w zaraz zwo?aj? mag?w i otocz? wi?zienie barier? - stara? si? nak?oni? John’a do ucieczki.
- Na pewno dasz sobie rade? – upewnia? si?.
- Tak uciekaj. M??czyzna przeszed? przez zawalon? ?cian? i ruszy? w stron? lasu. Bieg? p?dem przed siebie, wiedzia? ?e ma niewiele czasu. Kiedy ucieka? widzia? jak inni wi??niowie pr?buj? ukry? si? w zaro?lach. Sam si? zastanawia? na znalezieniem schronienia jednak wiedzia?, ?e gdy magowie utworz? barier? to wszyscy z?apani zostan? straceni. Bieg? ju? kilka dobrych chwil, od d?u?szego czasu nie spotka? ani jednego uciekiniera. Postanowi? zwolni? i troch? odpocz??. Po?o?y? si? pod drzewem i siedzia? tak przed d?u?szy moment. Nagle zza krzak?w wy?oni? si? m??czyzna z maczug?. John by? zbyt zm?czony aby ucieka?. M??czyzna podszed? do niego i zada? mu cios. By?y skazaniec pad? og?uszony.
- Witam – John us?ysza? g?os nad sob?, jednak po chwili na nowo straci? przytomno??.
Pozdrawiam
Sharky
@Xemronn
Dzi?ki za ocen? i tym snem podsun??e? mi ciekawy pomys? ( tw?j jest lepszy ale nie chce kopiowa?;p )
widz? te? do akcji przyst?pi?e?;p
//Prefiks dodany
Last edited by a moderator: