Odp: Annihilator
mog? zosta? w?a?cicielami wr?cz bezcennych przedmiot?w
Hm. Co? mi nie gra w tym zdaniu i sama nie wiem co. By? mo?e konstrukcja, a mo?e wystarczy zamieni? miejscami s?owa "bezcennych" oraz "wr?cz" i wszystko b?dzie cacy.
Tak wi?c, pewnego s?onecznego dnia, w tawernie czterech ?mia?k?w przygotowywa?o si? do wyruszenia do Jaskini Bohater?w.
My?la?am, ?e to oczywiste, ale jak wida? nie dla wszystkich; zdania NIGDY POD ?ADNYM POZOREM nie zaczynamy od "wi?c", "tak wi?c", "a wi?c" etc.
Gdy napili si?, czuj?c na sobie wzrok wszystkich obecnych tam ludzi, opu?cili tawern?.
Niby wiadomo, ?e chodzi o tawern?, w kt?rej siedzieli (zw?aszcza, ?e piszesz o tym na ko?cu zdania), jednak?e dla ca?kowitej klarowno?ci u?y?abym sformu?owania "przybytek" w miejscu "tam".
Gdy napili si?, czuj?c na sobie wzrok wszystkich obecnych w przybytku ludzi, opu?cili tawern?. ?adniej? ?adniej.
Udali si? najpierw do sklepu magicznego, aby uzupe?ni? zapasy napoj?w odnawiaj?cych man? oraz ?ycie.
W literacki spos?b starasz si? opisa? jeden z quest?w, jednak skoro zabierasz si? za opowiadanie fantasy, konsekwentnie unika?abym s?ownictwa z gry. Na przyk?ad to samo zdanie ja napisa?abym tak:
Swoje kroki najpierw skierowali ku dzielnicy, w kt?rej roi?o si? od posp?lstwa, brudu, robactwa i innego ?cierwa; jednak tylko tam znajdowa? si? male?ki sklepik, w kt?rym to mogli zakupi? niezb?dne do wyprawy flakony mikstur lecz?cych oraz tych, dzi?ki kt?rym magowie mogli ponownie zebra? kr???c? wok?? nich man?.
Dopiero maksymalnie wyposa?eni
Hm. "Maksymalnie wyposa?eni". A mo?e
Kiedy zakupili tyle mikstur, ile tylko mog?y unie?? ich nabuzowane podnieceniem cia?a?
gdzie czekali na nich s?udzy, demoniczni s?udzy... Po rozprawieniu si? z nimi
Dawno nie widzia?am tak szybkiego przeskoku akcji w opowiadaniu. Skoro decydujesz si? zrobi? opowiadanie z questa to po?wi?? cho? troch? czasu na akcje poboczne. Brni?cie przez opowiadanie na si??, byle tylko doj?? do ko?ca, jest b??dnym posuni?ciem.
ekipa ruszy?a przed siebie tunelem, na ko?cu kt?rego by?y cztery specjalne p?ytki oraz d?wignia.
Po pierwsze; nie ekipa. To s?owo tak tutaj nie pasuje, ?e a? dreszcz po plecach przechodzi. Czy tak trudno skorzysta? ze s?ownika synonim?w? Zreszt? "ekip?" mo?na by zast?pi? sformu?owaniem
dzielni poszukiwacze przyg?d, czy czym? w ten dese?.
Po drugie; "na ko?cu kt?rego by?y p?ytki oraz d?wignia". A fuj! Czy nie lepiej by?o napisa?
przemieszczali si? ciemnym tunelem, a cisza naznaczona jedynie echem ich stukocz?cych o ch?odn? posadzk? but?w sprawia?a, ?e ciarki przechodzi?y po ich spoconych karkach. Po kilku minutach spokojnej, o dziwo, w?dr?wki dzielna dru?yna dostrzeg?a majacz?c? na ko?cu korytarza pochodni?, kt?ra swym s?abym p?omieniem o?wietla?a wystaj?c? z ziemi, zmursza?? d?wigni? oraz cztery kamienne p?yty, kt?re u?o?one w r?wnym rz?dzie zdawa?y si? wr?cz prosi?, by kto? na nich stan??...?
Czterech wojownik?w - mag, druid, paladyn oraz rycerz - stan?li jeden za drugim, a gdy nadszed? ten moment, przerazili si?, albowiem mogli ju? nigdy nie wr?ci? do swych dom?w, a po?egnanie trwa?o przecie? tak kr?tko.
Jeden: "mag, druid, paladyn oraz rycerz" powinny znale?? si? pomi?dzy przecinkami, bowiem jest to zdanie podrz?dne b?d? wtr?cenie, jak kto woli.
Dwa: po "albowiem" da?abym kropk? i rozpocz??a nowe zdanie. B?d? wywali?abym "albowiem" i da?abym ?adny ?rednik, kt?ry jest tak wspania?ym wynalazkiem, a tak niedocenianym.
Nie, nie zaczyna?abym od "lecz". Mo?e lepiej po poprzednim zdaniu da? wielokropek, a miast samego "lecz" wpisa? "lecz oto rycerz". Wtedy nabra?oby to takiej zwrotno?ci. Nast?pi?by przeskok pomi?dzy melancholi? i wahaniem tej?e tr?jki, a zdecydowaniem i do?wiadczeniem rycerza.
gdzie stali na w?skim chodniczku, otoczonym przez law?
Przeniesienie z jednego miejsca do drugiego (i to jeszcze tak strasznego i dziwnego) zdecydowanie zas?uguje na co? wi?cej ni? tylko jedno zdanie, bardzo ubogie zreszt?.
Wpatrywali si? w jarz?ce si? z?em zielone oczy demona stoj?cego przed rycerzem, za nim czai? si? nast?pny, a za law? sta?y z dw?ch stron cztery kolejne czerwone stworzenia, z wielkimi musku?ami, przygotowane do ataku.
Po "rycerze" da?abym kropk?, a potem napisa?abym
za pierwszym potworem czai? si? drugi, r?wnie gro?ny i rozw?cieczony, za? mo?e trzy stopy od ?mia?k?w, po ich obu stronach, pr??y?y musku?y pot??ne, trwo??ce monstra gotowe do ataku i mordowania.
"Niewiele my?l?c" ?adniejsze ni? "wtedy".
Paladyn stoj?cy tu? za nim miota? ostrymi jak brzytwa gwiazdkami oraz wzywa? si?y niebios.
Paladyn, stoj?cy tu? za barczystym przyjacielem, do ataku u?ywa? ostrych jak brzytwy gwiazd ?mierci, kt?re wbija?y si? w cia?o demona i tkwi?y w nim jak groteskowe kolce, do pomocy za? wzywa? bog?w daj?cych mu si?y do walki.
Gdy walka zdawa?a si? dobiega? ko?ca, jeden z mag?w zosta? sparali?owany i, nie mog?c si? poruszy?, zmar?...
Po pierwsze: przecinki w zupe?nie z?ych miejscach. Po drugie: znowu za szybko posuwasz si? z akcj?. ?mier? jednego z cz?onk?w dru?yny powinna dosta? swoje dwa, trzy rozbudowane zdania, u ciebie za? jest to zwyk?e wtr?cenie, niemal niezauwa?alna, niewa?na adnotacja. A fuj, nie?adnie.
Tr?jka pozosta?ych przy ?yciu wojownik?w krzykn??a oraz zaatakowa?a ze zdwojon? si?a demona blokuj?cego przej?cie.
"Oraz" jest z?e, lepsze by?oby "po czym". Pocz?tek zdania w porz?dku, cho? doda?abym
krzykn??a z przera?enia oraz niewyobra?alnej w?ciek?o?ci.
kolejne stworzenie upad?o cicho na pod?og?, przej?cie by?o wolne.
Stworzenie? O demonie? C??, ja u?y?abym nieco mocniejszego okre?lenia, na przyk?ad
kreatura, kt?ra dot?d wydawa?a si? ?mia?kom niezniszczalna, z dono?nym rykiem, sprawiaj?cym, ?e w?os si? je?y? na g?owie, osun??a si? na rozgrzan? ogniem posadzk? i skona?a, charcz?c w konwulsjach. A po "pod?og?" zamiast przecinka da?abym ?rednik.
Wybrali po jednej nagrodzie, a gdy ju? mieli wraca?,
C??, skoro ju? tam weszli, m?g?by? chocia? opisa? to pomieszczenie, skupi? si? cho? troch? na samych bohaterach (jak wygl?dali, na przyk?ad, albowiem podejrzewam, ?e ich wygl?d martwego ?miertelnie by przerazi?) oraz na tym, co mogli poczu? po ?mierci przyjaciela i pokonaniu demon?w.
Wzi?? go na swe ramiona, rzuci? ostatnie spojrzenie na demony i uciek? do swoich towarzyszy.
I tutaj r?wnie? jestem niepocieszona, bowiem swobodnie mog?e? rozpisa? si? na uczuciach rycerza, kt?ry rzuci? si? w heroicznym czynie wyrwa? cia?o poleg?ego z demonicznego piek?a. Nie zrobi?e? tego, a szkoda. Tak samo z ch?ci? dowiedzia?abym si? czego? o minach pozosta?ych przy ?yciu cz?onk?w wyprawy, kiedy z bliska przyjrzeli si? martwemu koledze, jak wygl?da?o jego cia?o (by?o zmasakrowane? Bardzo mnie to ciekawi.) i tak dalej, i tym podobne.
Staraj?c si? unikn?? wzroku mieszka?c?w, pow?drowali do domu zmar?ego przyjaciela.
I co? Milczeli? Rozmawiali? ?miali si?? M?wili "sorcek to nub, pad? na demcach"? Krew ?cieka?a im po poszarpanych szatach, czy te? wygl?dali, jakby dopiero co wyszli spod prysznica? Wiadomo, ?e ?wiat?o dzienne winno ods?oni? szczeg??y wygl?du ?mia?k?w, kt?rzy dot?d siedzieli pod ziemi?.
zala?a si? ?zami. Nast?pnego dnia odby? si? pogrzeb.
Znowu to samo; zala?a si? ?zami, ale ani s?owa o tym, czy rzucili jej cia?o syna pod nogi jak ?cierwo, czy z?o?yli je z szacunkiem na jego ?o?u, czy cokolwiek.
Rycerz, najm??niejszy cz?owiek ?wiata, podszed? do kobiety i da? jej r?g demona, kt?ry symbolizowa? to, w jaki spos?b zmar? jej syn... Tak oto ko?czy si? moja historia.
Super, zako?czenie by?oby fajne (podoba mi si? motyw ofiarowywania rogu demona matce poleg?ego), gdyby nie po raz kolejny deficyt opis?w i to... Dziwne zdanie na ko?cu. Nie w dup? ni w oko tam nie pasuje, najlepiej wywali?abym je w pizdu i zapomnia?a, ?e kiedy? by?o.
Oczywi?cie wszystkie zdania pisane kursyw? to tylko moje lu?ne propozycje, rozwa?ania i zdania, kt?re napisa?abym ja. Nie s? one ?adn? wytyczn?. Og?lnie, gdybym nie skupia?a si? tak bardzo na wypisywaniu niedoci?gni?? k??c?cych si? z moj? estetyk?, opowiadanie czyta?oby si? fajnie. To co? wi?cej ni? ostatnio pojawiaj?ce si? na forum gnioty. Co prawda do idea?u du?o mu brakuje, ale trening czyni mistrza (tote? ?wicz, m??ny wojaku).