Wszed?e? to zostaw komenta ;(
Epizod 1 - "Ten dzie?"
Oto nadszed? ten dzie?. Dzie? w kt?rym losy ca?ego ?wiata Tibijskiego mia?y si? rozstrzygn??. Po wielu latach nieobecno?ci Orshaabal, b?g ciemno?ci postanowi? odebra? w?adz? z r?k nieczystej jego zdaniem rasy ludzkiej. Wiele lat temu Orshabaal walczy? ju? z lud?mi. By?a to okropna bitwa dobra ze z?em. Kr?l Tibianus I zwo?a? wiele m??nych wojownik?w z ca?ego ?wiata. Ze staro?ytnych zwoj?w i ksi?g wiedzia?, ?e tylko specjalnie wykute bronie mog? zniszczy? kreatur?. O pomoc zwr?ci? si? do kazzordo?skich krasnolud?w - mistrz?w kowalstwa. Ze specjalnej stali potrafili wyku? bronie o tak pot??nej sile, ?e mog?y by jednym uderzeniem roz?upa? nawet najtwardsz? tarcz?.
Za pierwszym razem, dzi?ki krasnoludzkim broniom kr?l Tibianus I odni?s? wielkie zwyci?stwo nad si?ami Orshabaala. Najazd na si?y kr?la Tibianusa III mia? odnie?? zupe?nie inne rezultaty. Z?y demon planowa? strategi? od kilkudziesi?ciu ju? lat. Jednak bieg tej wojny i tak mia? by? inny poniewa? wszystkie krasnoludzkie bronie z odleg?ych czas?w zagin??y a pradawny r?d kazzordo?skich krasnolud?w si? sko?czy?. Kr??y jednak legenda ?e ostatni w?adca krasnolud?w Mjolnir przekaza? sekret tworzenia broni swojej c?rce Moradze. Na pr??no szukano jej ?lad?w. Wodzowie wszystkich osad wysy?ali patrole kt?re mia?y za zadanie szuka? ostatniej w?a?cicielki mistycznej sztuki tworzenia broni.
Teraz, w tej czarnej chwili, kiedy Orshabaal zn?w mia? zaatakowa? kr?l Tibianus III wys?a? na poszukiwanie Moragi najdzielniejszego i najsprytniejszego ze swoich wszystkich zwiadowc?w. M?odego elfa - Hamisa. Mia? on na wykonanie swojej misji zaledwie 4 dni, gdy? Orshabaal musia? zregenerowa? swe si?y i przystosowa? cia?o do klimatu.
Epizod 2 - "Wyprawa"
Droga Hamisa z jego rodzinnego miasta - Ab'Dendriel do Thais zaj??a mu 2 godziny. Kiedy przyby? na dw?r kr?lewski powitano go z nadzwyczajn? uprzejmo?ci? jak na tak ci??ki czas. Wyprawiono uczt? lecz nie przypomina?a ona ju? dawnych, hucznych zabaw z g?o?n? muzyk? i humorem By? to zwyk?y posi?ek zjedzony w ciszy i napi?ciu. Po uczcie kr?l zaprosi? elfa do swojej komnaty.
-Jak droga? - zapyta? kr?l.
-Nie by?a z?a. Mimo, ?e ludzie ?yj? teraz w strachu to nie sparali?owa?o to gospodarki. Ale chyba nie b?dziemy teraz rozmawia? o tak ma?o wa?nych tematach. - odpar? Hamis.
-Masz racj?. Wezwa?em ci?... zaraz, czy poinformowano ci? o twojej misji?
-Misji? Jakiej misji?
-Wi?c ty nic nie wiesz...nic nie wiesz... Skoro nikt inny ci nie przekaza? po co zosta?e? tu wezwany ja musz? to zrobi?. Ot??... twoim zadaniem b?dzie odnalezienie zaginionej krasnoludzicy (nie wiem jak to si? pisze) imieniem Moraga. Tylko ona wie jak pokona? Orshabaala.
-I ?e niby ja mam to zrobi?? Nie macie jakich? specjalnych oddzia??w poszukiwawczych?
-Arcyelf powiedzia? ?e nadasz si? idealnie do tego zadania. Jeste? m?ody, rze?ki, pe?en energii i co wa?niejsze - masz ?wietny wzrok.
-No dobrze, ale porozmawiajmy o wynagrodzeniu...
-Wynagrodzeniu? - przerwa? mu kr?l. - Czy nie wystarczaj?cym zaszczytem jest s?u?enie ca?emu kontynentowi Tibijskiemu? Czy nie wystarczaj?cym zaszczytem jest otrzymanie tak znacz?cej misji?
-J-j-ja... No dobrze... Oddaj? si? pod twoj? w?adz? panie.
-Jedyne co musisz wiedzie? o swoim zadaniu to to, ?e Morag? ostatnio widziano w G?rach Mglistych w pobli?u Kazzordon. Tamten teren powiniene? sprawdzi? najpierw. A teraz id? do stajni. Otrzymasz tam prowiant i konia. Damy ci najlepszego wierzchowca jakiego mamy - Wyrna.
M?ody elf uk?oni? si? w?adcy i szybkim krokiem wyszed? z sali.
Epizod 3 - "G?ry Mgliste"
W oddali by?o ju? wida? niewyra?ne kszta?ty g?r. Czy tam Hamis zdo?a odnale?? cel swej wyprawy? Mo?liwe, lecz nic pewne nie jest. W ko?cu od setek lat nikt nie widzia? Moragi...
Elf przejecha? przez most i znalaz? si? na terenie jak?e pot??nej rasy - krasnolud?w. Nie by?y one przyja?nie nastawione do innych, wi?c ju? na mo?cie m?ody elf musia? rozprawi? si? z ma?? grupk? tych stworze?. Wpierw Hamis postanowi? zbada? przestrze? wok?? g?r. Zaj??o mu to ca?y dzie? a znalaz? zaledwie dwa kr?liki. Rozpali? ognisko i wyj?? z torby buk?ak z wod? oraz kawa?ek mi?sa. Po posi?ku zasn?? nie podejrzewaj?c, ?e od samego pocz?tku jego drogi, kto? go obserwuje... Rano obudzi? si? rze?ki i wypocz?ty. Postanowi? kontynuowa? poszukiwania.
Tym razem postanowi? sprawdzi? kopalnie. Ju? przy samym wej?ciu spotka? kilka krasnolud?w, lecz nie stanowi?y one dla niego problemu. Chwyci? za ?uk, wyj?? z ko?czanu strza?y kt?re ju? po u?amku sekundy utkwi?y w piersiach przeciwnik?w. Wszed? do kopalni. Zasta? kompletn? ciemno??...
-Utevo lux - wyszepta?.
Nieco si? rozja?ni?o. Wida? by?o porozrzucane po pod?odze ?mieci : zbroje, miecze i inne tego typu rzeczy. Nagle Hamis us?ysza? kroki. Nie by?y to kroki jednej pary n?g. Postanowi? skry? si? za g?azem. Po kilku minutach zauwa?y? co wydawa?o owe d?wi?ki. Zza zakr?tu wysz?a w?a?nie armia minotaur?w. Widocznie sprzymierzy?y si? z krasnoludami. Elf postanowi? odczeka? a? kroki ucichn?. Dopiero wtedy zacz?? dzia?a?. Wysun?? si? zza kamienia i postanowi? ruszy? w stron? z kt?rej wysz?y minotaury. Za zakr?tem nie musia? ju? rozja?nia? sobie drogi czarami. Co kilka st?p na ?cianach wisia?y pochodnie. Nagle Hamis zamar?. Poczu? nie?wie?y oddech na swoim karku. Bez namys?u rzuci? si? do ucieczki. Dopiero po kilku sekundach obejrza? si? za siebie aby zobaczy? co go goni?o. By? to wielki minotaur stra?nik. Widocznie od??czy? si? od grupy. Hamis chwyci? za ?uk i wyj?? z ko?czanu zatrut? strza??. Pu?ci? ci?ciw? i strza?a poszybowa?a wprost mi?dzy oczy przeciwnika. Odsun?? si? gwa?townie lecz strza?a trafi?a go w bark. Upad? z b?lu. Z rany s?czy?a si? krew. Trucizna ju? powoli opanowywa?a organizm olbrzyma. Po kilku sekundach - osun?? si? na gleb?.
Epizod 4 - "Niezwyk?e odkrycie"
Hamis postanowi? ruszy? dalej. Szed?, szed?, szed?. Po d?ugim czasie natrafi? na co? bardzo dziwnego - mianowicie na zakryt? kamieniami i li??mi drabin?. Ostro?nie osun?? si? po niej i wyszepta? zakl?cie intensywnego ?wiat??. Rozejrza? si? i os?upia?. Sta? na marmurowej posadzce. Wok?? wsz?dzie bucha?a lawa. Nagle zauwa?y? grup? ognistych diab??w wychodz?cych zza rogu. Na?o?y? pier?cie? niewidzialno?ci. Wiedzia? ?e te potwory nie maj? zdolno?ci wykrywania niewidzialnych. Nagle... Puh! Pier?cie? znikn?? z r?ki elfa.
-Szlag!-krzykn?? nie zdaj?c sobie sprawy ?e kilka od niego stoi grupa nieprzyjacieli. Diab?y natychmiast obejrza?y si? za siebie. Jednak za nim to zrobi?y Hamis zdo?a? wyszepta?:
-Utana vid.
G?upie kreatury odwr?ci?y si? i spowrotem przybra?y kierunek kt?rym sz?y przedtem. Hamis otar? pot z czo?a. Niewiele brakowa?o. Ruszy? dalej. Nie szed? d?ugo. Jego drog? zatrzyma?a ogromna, skalista ?ciana ci?gn?ca si? wiele kilometr?w w obie strony. Zdo?a? odczyta? napis na skale :
Tylko prawdziwe z?o mo?e przej??.Co to mog?o znaczy?? Elf nie mia? poj?cia. Wr?ci? si? lecz w po?owie drogi zauwa?y? t? sam? gromad? diab??w co wtedy. B?d?c niewidzialnym postanowi? je ?ledzi?. Dotarli do tej samej skalistej ?ciany. Przed diab?ami rozwar?a si? ona na otw?r. Hamis w?lizn?? si? za potworami. Teraz zrozumia? znaczenie s??w. Tylko prawdziwe Z?O mo?e przej??. Nie mia? w?tpliwo?ci ?e te stwory ju? nie jednego ?mia?ka mia?y na sumieniu. Po wej?ciu przez ?cian? Hamis zamar?. Zauwa?y? wielki, zbudowany z czarnego kamienia zamek. P?on?? on ?ywym ogniem. Elf nadal szed? za diab?ami. Dotarli a? do bramy gdy nagle... Czar niewidzialno?ci prysn??. Walka by?a nieunikniona. Musia? zmierzy? si? z oko?o pi?cioma ognistymi stworami. Jeden z nich, wygl?daj?cy na wodza jako pierwszy miotn?? w Hamisa kul? ognia. Zrobi? gwa?towny unik i w tym samym momencie si?gn?? strza?? z ko?czanu. Wystrzeli? j?, lecz ku jego zdumieniu sp?on??a ona w po?owie drogi. To samo sta?o si? z nast?pn? i kolejn?. Zwiadowca nie wiedzia? co robi?. Nagle wpad? na pewien pomys?. Wyci?gn?? z plecaka specjalne, lodowe strza?y. Wystrzeli? jedn? i tym razem ku zdumieniu diab??w utkwi?a ona w piersi jednego z nich. To samo ?ucznik zrobi? z jego sprzymierze?cami.
Epizod 5 - "Pierwsze ?lady"
Po rozprawieniu si? z przeciwnikami Hamis nie mia? poj?cia jak wej?? do zamku. My?la?, my?la?, i my?la?. Po kilku d?u??cych si? minutach elf us?ysza? ci??kie kroki. Dla bezpiecze?stwa postanowi? na?o?y? kolejny pier?cie? niewidzialno?ci. Zza rogu wy?oni?y si? niszczyciele. Wielkie, ohydne, zielone stwory z wystaj?cymi z cia?a kolcami wielko?ci k?a s?onia. Sz?y trzy. Jeden za drugim. Nagle, ten id?cy z przodu wyda? z siebie dziwny odg?os. Jakby kto? szura? mieczem po posadzce. Kilkana?cie sekund po tym, bramy zamku rozwar?y si?. To dla Hamisa by?a by? mo?e jedyna szansa na wej?cie do zamku. W?lizn?? si? za ostatnim stworem. Ledwie m?g? oddycha? przez unosz?cy si? w powietrzu od?r i zapach siarki. Jego oczom ukaza? si? przedziwny obraz. Sta? w?a?nie w "fabryce" potwor?w. Ku?nie, kopalnie, arsena?y. Co chwila z jakiego? budynku wy?ania? si? coraz to nowy stw?r. Bezpiecznie ukryty Hamis postanowi? i?? przed siebie po brukowej ?cie?ce pe?nej dziur. Dotar? do czego?, co z wygl?du przypomina?o tawern?. Postanowi? wej??. Przemieszcza? si? bezszelestnie. Zaintrygowa?a go pewne szepty. Przy stoliku siedzieli dwaj... m??czy?ni. Ludzcy, jednak s?dz?c po ich strojach i wyrazach twarzy nie byli to ludzie honoru. Rozmawiali w nieznanym elfowi j?zyku, co by?o bardzo dziwne, gdy? w akademii uczy? si? wszystkich,znanych Tibii j?zyk?w.
-Όταν θέλετε να ξεκινήσετε μια εισβολή της ηπείρου της κνήμης? - zapyta? jeden z nich.
-Δεν μου δόθηκε ακριβείς πληροφορίες. - zbli?y? si? do drugiego.
-Αλλά σύντομα ο αδερφός μου σύντομα.
Hamis nie zrozumia? ani s?owa. J?zyk brzmia? wymow? troch? jak nordycki jednak rozumienie s??w by?o zupe?nie inne. Zrozpaczony brakiem informacji Hamis wyszed? z tawerny. Nagle natrafi? na drabin? prowadz?c? w d??...
Epizod 6 - "Moraga"
Drabina okaza?a si? nadzwyczaj d?uga. Zej?cie po niej zaj??o Hamisowi do?? d?ug? chwil?. Gdzienie gdzie natrafia? na oderwany szczebel, lub p?kni?t? desk?. Kilkakrotnie niewiele brakowa?o, aby elf straci? r?wnowag? i run?? na ziemi?. Gdy podeszfami but?w dotkn?? piaszczystej ziemi, odetchn??, otar? czo?o z potu jego oczom ukaza? si? nadzwyczaj d?ugi tunel z rozmieszczonymi w pewnych odst?pach na ?cianach latarniami. Nigdzie, gdzie wzrokiem si?gn?? ani nawet paj?ka. Jakby ?ycie zamar?o. Nie mog?o to r?wna? si? z ogromem i pracowito?ci? "fabryk", kt?re znajdowa?y si? tu? nad nim. Tunel mia? ki?ka rozga??zie?. Hamis nie mia? poj?cia kt?re wybra?, wi?c wybra? si?dm? drog? na prawo. Nie wiedzia? dlaczego, ale tak podpowiada? mu instynkt, kt?ry ju? nie raz wyratowa? go z okropnych sytuacji. Szed? tunelem. Szed?, szed?, i szed?. Tunel wydawa? si? niesko?czony, a? nagle znu?ony Hamis trafi? na ?cian?. Zauwa?y? w niej ma?y otworek. Sk?d? zna? ten kszta?t. Wyci?gn?? z torby klucz, kt?ry zdoby? ze szcz?tek wodza ognistych diab??w. W?o?y? go w otw?r, odczeka? kilka sekund i nagle... ziemia pod jego stopami rozst?pi?a si?. Spad? w ciemn? otch?a?. D?ugo spada?, jednak kiedy wyl?dowa? na zimnej posadzce nie poczu? nic. Jakby spada? przez metr lub nawet mniej. Nadal mia? na sobie pier?cie? niewidzialno?ci, za co dzi?kowa? bogu, poniewa? jego oczom ukaza?y si? dziesi?tki najstraszliwszych, krwio?erczych potwor?w jakie st?pa?y po ziemi. Wszystkie pilnowa?y jednego - celi, umieszczonej w rogu ogromnego pokoju. Dostrzeg? w niej skulon? posta?...
Epizod 7 - "Czy to ty?"
Hamis nie mia? poj?cia jak zwalczy? tak wielki oddzia? wrogich stworze?. Na pewno nic nie da mu walka, bo nie jest wystarczaj?co silny. Podr??owanie dniem i noc? znacznie go os?abi?o,a poza tym nawet najwykwintniejszy z wojownik?w nie podo?a? by takim potworom. Nagle poczu? co? ci??kiego w kieszeni. Ze zdziwieniem na twarzy si?gn?? do p?aszcza, a po chwili ju? wyjmowa? z niego mosi??ny klucz. Nie mia? zielonego poj?cia do czego mo?e s?u?y? lub co otwiera?. Rozejrza? si? uwa?nie po sali. W prawym g?rnym rogu - cela. W lewym - pusto. Wychyli? si? lekko zza ?ciany, nara?aj?c si? na du?? widoczno??, spogl?dn?? w prawo i w lewo pr?buj?c dobrze zapami?ta? ujrzany obraz. Wysili? sw? pami??, kt?ra by?a wielkim atutem elf?w i ujrza? co?... skrzyni?. Wyjrza? jeszcze raz i zobaczy?, ?e jest szczeg?lnie pilnowana przez demony. Nie przejmuj?c si? niczym, na?o?y? ostatni ju? pier?cie? niewidzialno?ci i ruszy? przed siebie. Podszed? do skrzynki - potwory by?y zwr?cone do niej ty?em. Otwieraj?c skrzynk? Hamis szczeg?lnie uwa?a? na to, aby ?aden z zawias?w nie wyda? cho?by najmniejszego odg?osu. W skrzynki znalaz? niewielki pakunek i list obok niego. Wr?ci? do swej kryj?wki i najpierw przeczyta? list.
U?ywaj rozwa?nie.Co to mo?e znaczy?? Przecie? nie na darmo zosta? dany mu ten przedmiot. Rozwin?? pakunek i zauwa?y? l?ni?cy, marmurowy kamie? z obracaj?c? si? wok?? w?asnej osi kul? w ?rodku. Nie wiedzia? co robi?. By? bezradny jak wtedy przy ?cianie. Niestety, teraz na pewno nie pomog? mu diab?y - wr?cz przeciwnie - teraz ich jedynym celem by?o unicestwienie m?odego elfa. W?adcy zamku pr?dko dowiedzieli si? o intruzie. Pr?buj?c zidentyfikowa? przedmiot Hamis natrafi? na ma?y uszczerbek w jego konstrukcji. W jednym miejscu niewielki kawa?ek kamienia by? roz?upany. Przysi?g? by na boga, ?e gdy wyjmowa? go z pakunku nie dojrza? ?adnego uszczerbku. Spojrza? w d??. Znalaz? niewielki kawa?ek tego, czego szuka?. Skalisty od?amek le?a? tu? ko?o jego buta, wydzielaj?c niewielk? chmur? nieznanego py?u. Gdy zagarn?? go w kierunku twarzy i pow?cha?, natychmiast jego powieki zapad?y si? i usn??...
Nie wiedzia? jak d?ugo by? w transie, jednak z?e demony nadal go nie zauwa?y?y, jednak on zauwa?y? swoj? jedyn? okazj?. Zamachn?? si? i cisn?? kul? w sam ?rodek sali. Rozprys?a si? na wszystkie kierunki wydzielaj?c wielk? chmur? py?u. Po 5 minutach, gdy dym opad? Hamis zauwa?y?, ?e jego plan wypali?. Wszystkie kreatury pogr??one by?y w g??bokim ?nie. Podbieg? cicho do klatki, wywarzy? zardzewia?e drzwi, nie zwa?aj?c na odg?os, poniewa? stra?nicy spali.
-Nie czas na wyja?nienia. Chod? ze mn?, szybko! - powiedzia? do krasnoludzicy.
Bez zw?oki ruszy?a za nim. Szli d?ugim korytarzem, a? do wyj?cia. W przeciwie?stwie do spodziewa? elfa - Moraga nie by?a kar?owatego wzrostu - przeciwnie, prawie si?ga?a mu do szyi. Biegli ile si? w nogach. Hamis przez d?ugi czas nie patrzy? za siebie. O dziwo, nie goni? ich ?aden po?cig. Mogli swobodnie wyj?? z twierdzy.
Epizod 8 - "Przygotowania"
Pozosta? jeden dzie?. Jutro ma rozegra? si? wiekopomna bitwa o losy ?wiata. O tej wojnie b?d? pisa? w ksi?gach jeszcze wiele lat potem... Hamis rozmy?la?, jad?c na swym koniu, a za nim siedzia?a Moraga. Pr?bowa? z ni? porozmawia?, jednak odpowiada?o mu g?uche milczenie. Postanowi? zostawi? j? w spokoju, dop?ki nie dojad? do Thais.
W oddali, na linii widnokr?gu mo?na by?o ju? zaobserwowa? pi?trz?ce si? na oczach wie?e obronne miasta. Zapewne ju? za kilkana?cie godzin mury miasta oblegane b?d? przez potwory z czelu?ci. Stra?nicy bram, widz?c elfa na koniu otworzyli przed nim bramy. Pomkn?? do zamku, zsiad? z konia i poci?gn?? za sob? Morag?. Wbiegli do komnaty kr?la, kl?kn?li i elf przem?wi? do w?adcy :
-Panie, wype?ni?em sw? misj? nale?ycie, oto osoba, kt?r? pragn??e? widzie?.
-?wietnie si? spisa?e?, m?ody elfie - zwr?ci? si? do Hamisa. - Yorhanie, zaprowad? pani? do komnaty, na pewno jest zm?czona. - powiedzia? dono?nym tonem to jednego ze stra?nik?w.
Cztery godziny p??niej, gdy krasnoludzica zacz??a si? przebudza?, wezwany zosta? mnich z klasztoru, w razie gdyby potrzebny by? t?umacz. Nawet elfy nie zna?y tego pradawnego j?zyka. Znacznie r??ni? si? od obecnej mowy krasnolud?w. W czasie gdy mnich rozmawia? z Morag?, Hamis zdawa? raport kr?lowi. Opowiada? mu o swej wyprawie, o tajemniczym zamku i gdzie jest umiejscowiony, o tych wszystkich trudach, jakie musia? pokona?, aby stan?? dzi? z nim twarz? w twarz... Po nieca?ej godzinie, mnich wyszed? z komnaty. Dosta? pytania, jakie mia? zada? Moradze i teraz ni?s? odpowiedzi i najwa?niejsz? informacj? - jak wytworzy? staro?ytne bronie krasnolud?w...
Epilog - ?wi?ta wojna"
Po wielu konsultacjach ze zbrojmistrzami oraz kowalami tajemna receptura rozsta?a wyjawiona niewielkiemu gronu najbardziej oddanych pracownik?w. Mieli oni nikomu jej nie zdradza?, w przeciwnym razie czeka?a ich szubienica. Po wielu godzinach pracy w zaparowanych ku?niach i przy buchaj?cych ogniem piecach i kowad?ach niewielki arsena? broni by? gotowy. Kiedy s?o?ce znalaz?o si? najwy?ej nad lini? widnokr?gu zwo?ana zosta?a przez kr?la narada. Mia?a przypomina? konklawe, wi?c uczestniczyli w niej tylko najwa?niejsi osobnicy kr?lestwa. Zaszczyt ten przypad? r?wnie? Hamisowi oraz jego mistrzowi. Obrady by?y tajne, jednak poruszany by? na nich temat wyboru najlepszych wojownik?w kt?rzy otrzyma? mieli wykute z obsydianu (by? to jeden z g??wnych sk?adnik?w tajemniczych broni) miecze, groty, w??cznie i topory oraz maczugi. Tylko nielicznym nale?a? si? ten zaszczyt. Po 3 godzinach narad wybranych zosta?o 9 wielkich wojownik?w. Znajdowa?o si? w?r?d nich 3 elfich wojownik?w dystansowych : Eal'hun - specjalizuj?cy si? w kuszach, Maeh'ol - specjalizuj?cy si? w oszczepach i Hamis - specjalista walki ?ukiem, 4 ludzi ci???cych wielkie m?oty, w??cznie i miecze. Byli w?r?d nich - bli?niacy Reh - walcz?cy mieczami, Golon - mistrz m?ota i Dziki Erem - barbarzy?ca z w??czni?. Dwaj pozostali byli nieznanymi zab?jcami o ogromnej posturze i ogromnej sile, okryci ciemnymi kapturami zas?aniaj?cymi ich twarze. Ich wyposa?eniem by?y topory. Ju? nied?ugo, bo za 9 godzin, o p??nocy rozpocz?? mia?a si? krwawa rze? mi?dzy si?ami dobra i z?a. Wielcy wojownicy czas ten przeznaczyli na trening, chocia? by?o to do?? bezcelowe poniewa? w swoich dziedzinach osi?gn?li ju? mistrzostwo. Czas d?u?y? si? niemi?osiernie. W zamku trwa?a ewakuacja ludno?ci cywilnej do specjalnie przygotowanych w g?rach schron?w. W zamku pozostawali najodwa?niejsi wojownicy, kt?rzy nie l?kali si? plugawych stworze? o masywnej budowie, pustych ?lepiach czy ogromnej sile. To w?a?nie Ci ludzie mieli zadecydowa? o losach ?wiata.
Wojna by?a ju? nieunikniona. Darmo negocjowa? z bezm?zgimi kreaturami pozbawionymi w?asnej woli, zdanymi tylko i wy??cznie na ?ask? Orshabaala. Pozosta?a ju? tylko godzina...
-Alarm! Nadchodz?! - Hamisa zbudzi? d?wi?k dzwonu i wykrzykiwane przez wartownika s?owa. Pobieg? czym pr?dzej na wierze aby si? przyjrze?. To by?a prawda - ze strony G?r Mglistych, jakby spod ziemi wychodzi?y najr??niejszej ma?ci potwory : Plugawiciele, Niszczyciele, Wielkie Szlamy, Ko?ciane Smoki, Demony, Impy, Wilko?aki, Lisze i inne bestie.
-?ucznicy - na stanowiska! - wykrzykn?? Hamis dowodz?cy armi?. Po zebraniu si? ?ucznik?w rozpostar?y si? bramy miasta i do boju ruszy?a kr?lewska gwardia, wraz z sz?stk? wojownik?w wyposa?onych we wspania?e bronie. Rozpocz??a si? bitwa. Co chwile s?ycha? by?o j?ki ?o?nierzy, czy g?uchy stukot padaj?cych na ziemi? stwor?w. Hamis nigdzie nie widzia? ich wodza, a? w ko?cu spojrza? na szczyt jednego ze wzg?rz. Na jego p?askim czubku, na swym tronie siedzia? nie kto inny jak Orshabaal. Elf natychmiast zareagowa?, wo?aj?c swych elfich przyjaci??. Wszyscy za cel obrali sobie pier? przera?aj?cego demona i na sygna? wypu?cili swe strza?y. Dwie chybi?y, trafiaj?c kilka centymetr?w od cia?a plugawca. Ostatnia trafi?a go w lew? stron? piersi. Chyba ca?y ?wiat przeszy? og?uszaj?cy zew wydawany przez Orshabaala. Po kilku sekundach pad? martwy na Ziemie. Grunt pod nogami jego podopiecznych rozst?pi? si? i przepadli oni w bezmiernych czelu?ciach piekie?. Koniec.