relashio
User
- Dołączył
- Maj 3, 2009
- Posty
- 47
- Liczba reakcji
- 3
C??, to moje bardzo stare opowiadanie. Pisa?em je, bo chcia?em zosta? zosta? korektorem napis?w na stronie z anime Naruto. C??, poprawi?em je troch? i jestem got?w si? nim z wami podzieli?. Przedstawia ono kr?tk?, ostatni? histori? ?owcy/my?liwego/takiego wied?mina. Enjoy
Dodam tylko, ?e nie mog?em sobie poradzi? z jakim? normalnym wygl?dem tego tekstu. Mo?e cie?ko si? czyta?, ale to wina forum...
W ko?cu uda?o mi si? tu dotrze?. Wiele krwi musia?em przela?, by w ko?cu mie? szans? stan?? z nim twarz? w twarz. Jestem sam. Wszyscy ju? dawno mnie opu?cili odk?d zaj??em si? mordowaniem nieumar?ych. Czy to z?e, ?e zacz??em uwalnia? wie?niak?w od tego pomiotu?
Serce mocno bije w mojej piersi. Tym razem naprawd? mog? zgin??. Te wszystkie szkielety i zombie przy Nim to pryszcz. Poklepa?em tylko swoj? kusz?, kt?r? dzier?? na plecach i ruszy?em naprz?d na spotkanie najstraszniejszemu ze strasznych. Wed?ug tego zwariowanego maga, kt?ry wskaza? mi miejsce pobytu demona, za krzakami powinna si? by? jaskinia, z kt?rej bije pomara?czowe ?wiat?o. Wyj??em zza pazuchy maczet? i jednym ci?ciem sprawi?em, ?e moim oczom ukaza?a si? grota, o kt?rej wspomina? czarodziej. Schowa?em or?? z powrotem za pazuch?. Si?gn??em po moj? ukochan? kusz?, wzi??em jeden ze ?wietnie naostrzonych be?t?w i za?adowa?em go. Sprawdzilem, czy bro? le?y dobrze w moich r?kach. Zawsze to robi? przed walk?, cho? jestem najlepszym kusznikiem w ca?ym kr?lestwie. Jeden g?upi b??d i m?g?bym sko?czy? jako obiad jakiego? orka. G?upia ?mier?.
Ca?y czas szed?em przed siebie. By?o coraz cieplej. Mag be?kota? co? tym, ale nie s?ucha?em go. My?la?em tylko o tym, z kim przyjdzie mi walczy?. Ciep?y wiatr rozwiewa? moje d?ugie w?osy. Sk?d powiew wiatru w jaskini? W moim sercu po raz pierwszy pojawi? si? strach. "Teraz ju? nie ma odwrotu." - pomysla?em i z?apa?em mocniej kusz?, kt?r? nazwa?em Elleine, od imienia pewnej ma?ej dziewczynki, kt?rej na moich oczach szkielet t?pym toporem odr?ba? g?ow?.
Nagle s?ysz? chrz?st drobnych kamyczk?w na ziemi, niedaleko mnie. Przekonany, i? zaraz zostan? zaatakowany bezpo?rednio wr?cz, natychmiast pu?ci?em kusz? i szybkim ruchem wyci?gn??em zza pazuchy sztylet. Odwr?ci?em si? na pi?cie i zobaczy?em - to jeden z tych paskudnych goblin?w. Zacz?? piszcze? i grozi? mi swoj? pa?k?, na kt?rej czubku mia? kilka kolorowych pi?rek. U?miechn??em si? lekko, schowa?em sztylet, podnios?em kusz? i wymierzy?em w potworka. Jeden strza? - pad? ugodzony prosto w serce. Nabieraj?c troch? pewno?ci siebie ruszy?em dalej w g??b jaskini.
Teren zacz?? si? wyr?wnywa?. Doszed?em w ko?cu do wielkiej przepa?ci. Po drugiej stronie dojrza?em ma?? k?od? zawieszon? na lichej linie. Gdyby tak opad?a, mog?aby pozwoli? mi przej?? na drug? stron?. Wpad? mi do g?owy pewien pomys?. Wymierzy?em do liny z mojej kuszy. Wyszepta?em do niej: “Nie zawied? mnie male?ka...” i wystrzeli?em. Okaza?o si?, ?e trafi?em idealnie. Most spad? idealnie na przepa??, co umo?liwia?o mi drog? dalej.
Doszed?em do wielkich, mosi??nych wrot. Bez wachania uderzy?em w niej trzy razy swoj? pi??ci?. Ku mojemu zdumieniu - otworzy?y si? same. Wzi??em jeszcze jeden g??boki oddech i ruszy?em przed siebie.
W pewnym momencie us?ysza?em pot??ny ryk. Odwr?ci?em si? w miejscu. Zobaczy?em co? niesamowitego - wielkie, kilkumetrowe monstrum. Demon sta? na dw?ch wielkich ?apach. By? ca?y czerwony. Mia? na sobie ogromny, sk?rzany pancerz. Zako?czenia jego palc?w - wielkie, ubrudzone krwi? szpony wydawa?y mi si? by? wielce ?mierciono?n? broni?. C??, na pewno by?y. Zduszony okrzyk wyrwa? mi si? z ust. Przez g?ow? przelecia?a mi my?l: “Co to ku***, do cholery jest?!” W oczy rzuci?y mi si? wielkie rogi na jego g?owie. Przez u?amek sekundy przez moj? g?ow? przemkn??a my?l - Ile dosta?bym za co? takiego u Bospera w Khorinis?” Potw?r wykrzywi? usta w demonicznym u?miechu i ruszy? do ataku.
Na szcz??cie kusza by?a w pogotowiu. Szybko wymierzy?em i odda?em strza?. Nie trafi?em. Be?t, kt?ry lecia? z niesamowit? pr?dko?ci? zamiast w ?eb, trafi? w rami?. Demon rykn?? z b?lu. “A jednak mo?na ci? zabi?...” - pomy?la?em i szybko za?adowa?em drugi, ostry be?t. Znowu wymierzy?em - kolejne pud?o. Tym razem be?t ?wisn?? ko?o g?owy demona. Rozw?cieczony ruszy? na mnie. Serce mi zamar?o. “Ju? po mnie” - powiedzia?em sobie w my?lach.
Poczu?em niesamowity b?l. Uderzenie potwora spowodowa?o, ?e odlecia?em kilka metr?w dalej i uderzylem w scian? groty. Nic nie widzia?em, oczy zasz?y mi mg??. “Umar?em?” - zapyta?em sam siebie. Zdo?alem splun?? krwi? na ziemi?. Troch? ju? widzia?em, ale to by?y tylko marne kszta?ty i cienie potwora. “Je?eli ja mam zgin??, to i ty razem ze mn?! GI?!” - krzykn??em i na ?lepo za?adowa?em kusz?. Nie spogl?daj?c nawet na Elleine, wymierzy?em w ciemny cie? i wystrzeli?em.
Potworny j?k b?lu przeszy? moje uszy. Us?ysza?em kilka mocnych t?pni?? - demon w agonii zacz?? wierzga? swoimi ogromnymi nogami i uderza? o pod?o?e. Potem us?ysza?em pot??ny huk - cia?o olbrzyma upad?o z ?oskotem na ziemi?. Kusza wypad?a mi z r?k. Ca?y czas le?a?em na wilgotnej ziemi. Spojrza?em w d?? na swoje cia?o. Poczu?em uderzenie gor?ca - szpony ca?kowicie rozerwa?y m?j brzuch uszkadzaj?c tym samym moj? zbroj?. Krew s?czy?a si? przez sk?rzany pancerz. “To koniec...” - pomy?la?em. Oczy powoli zacz??y mi si? zamyka?. Zdo?a?em tylko wzi?? do r?ki moj? ukochan? kosz? i po?o?y? j? sobie na piersiach. Z wielkim wysi?kiem nabra?em ostatnie tchnienie powierza w moje p?uca. ?cisn??em mocniej kusz? w r?kach. B?l powoli ustawa?. Po chwili nie czu?em ju? nic. Umar?em.

W ko?cu uda?o mi si? tu dotrze?. Wiele krwi musia?em przela?, by w ko?cu mie? szans? stan?? z nim twarz? w twarz. Jestem sam. Wszyscy ju? dawno mnie opu?cili odk?d zaj??em si? mordowaniem nieumar?ych. Czy to z?e, ?e zacz??em uwalnia? wie?niak?w od tego pomiotu?
Serce mocno bije w mojej piersi. Tym razem naprawd? mog? zgin??. Te wszystkie szkielety i zombie przy Nim to pryszcz. Poklepa?em tylko swoj? kusz?, kt?r? dzier?? na plecach i ruszy?em naprz?d na spotkanie najstraszniejszemu ze strasznych. Wed?ug tego zwariowanego maga, kt?ry wskaza? mi miejsce pobytu demona, za krzakami powinna si? by? jaskinia, z kt?rej bije pomara?czowe ?wiat?o. Wyj??em zza pazuchy maczet? i jednym ci?ciem sprawi?em, ?e moim oczom ukaza?a si? grota, o kt?rej wspomina? czarodziej. Schowa?em or?? z powrotem za pazuch?. Si?gn??em po moj? ukochan? kusz?, wzi??em jeden ze ?wietnie naostrzonych be?t?w i za?adowa?em go. Sprawdzilem, czy bro? le?y dobrze w moich r?kach. Zawsze to robi? przed walk?, cho? jestem najlepszym kusznikiem w ca?ym kr?lestwie. Jeden g?upi b??d i m?g?bym sko?czy? jako obiad jakiego? orka. G?upia ?mier?.
Ca?y czas szed?em przed siebie. By?o coraz cieplej. Mag be?kota? co? tym, ale nie s?ucha?em go. My?la?em tylko o tym, z kim przyjdzie mi walczy?. Ciep?y wiatr rozwiewa? moje d?ugie w?osy. Sk?d powiew wiatru w jaskini? W moim sercu po raz pierwszy pojawi? si? strach. "Teraz ju? nie ma odwrotu." - pomysla?em i z?apa?em mocniej kusz?, kt?r? nazwa?em Elleine, od imienia pewnej ma?ej dziewczynki, kt?rej na moich oczach szkielet t?pym toporem odr?ba? g?ow?.
Nagle s?ysz? chrz?st drobnych kamyczk?w na ziemi, niedaleko mnie. Przekonany, i? zaraz zostan? zaatakowany bezpo?rednio wr?cz, natychmiast pu?ci?em kusz? i szybkim ruchem wyci?gn??em zza pazuchy sztylet. Odwr?ci?em si? na pi?cie i zobaczy?em - to jeden z tych paskudnych goblin?w. Zacz?? piszcze? i grozi? mi swoj? pa?k?, na kt?rej czubku mia? kilka kolorowych pi?rek. U?miechn??em si? lekko, schowa?em sztylet, podnios?em kusz? i wymierzy?em w potworka. Jeden strza? - pad? ugodzony prosto w serce. Nabieraj?c troch? pewno?ci siebie ruszy?em dalej w g??b jaskini.
Teren zacz?? si? wyr?wnywa?. Doszed?em w ko?cu do wielkiej przepa?ci. Po drugiej stronie dojrza?em ma?? k?od? zawieszon? na lichej linie. Gdyby tak opad?a, mog?aby pozwoli? mi przej?? na drug? stron?. Wpad? mi do g?owy pewien pomys?. Wymierzy?em do liny z mojej kuszy. Wyszepta?em do niej: “Nie zawied? mnie male?ka...” i wystrzeli?em. Okaza?o si?, ?e trafi?em idealnie. Most spad? idealnie na przepa??, co umo?liwia?o mi drog? dalej.
Doszed?em do wielkich, mosi??nych wrot. Bez wachania uderzy?em w niej trzy razy swoj? pi??ci?. Ku mojemu zdumieniu - otworzy?y si? same. Wzi??em jeszcze jeden g??boki oddech i ruszy?em przed siebie.
W pewnym momencie us?ysza?em pot??ny ryk. Odwr?ci?em si? w miejscu. Zobaczy?em co? niesamowitego - wielkie, kilkumetrowe monstrum. Demon sta? na dw?ch wielkich ?apach. By? ca?y czerwony. Mia? na sobie ogromny, sk?rzany pancerz. Zako?czenia jego palc?w - wielkie, ubrudzone krwi? szpony wydawa?y mi si? by? wielce ?mierciono?n? broni?. C??, na pewno by?y. Zduszony okrzyk wyrwa? mi si? z ust. Przez g?ow? przelecia?a mi my?l: “Co to ku***, do cholery jest?!” W oczy rzuci?y mi si? wielkie rogi na jego g?owie. Przez u?amek sekundy przez moj? g?ow? przemkn??a my?l - Ile dosta?bym za co? takiego u Bospera w Khorinis?” Potw?r wykrzywi? usta w demonicznym u?miechu i ruszy? do ataku.
Na szcz??cie kusza by?a w pogotowiu. Szybko wymierzy?em i odda?em strza?. Nie trafi?em. Be?t, kt?ry lecia? z niesamowit? pr?dko?ci? zamiast w ?eb, trafi? w rami?. Demon rykn?? z b?lu. “A jednak mo?na ci? zabi?...” - pomy?la?em i szybko za?adowa?em drugi, ostry be?t. Znowu wymierzy?em - kolejne pud?o. Tym razem be?t ?wisn?? ko?o g?owy demona. Rozw?cieczony ruszy? na mnie. Serce mi zamar?o. “Ju? po mnie” - powiedzia?em sobie w my?lach.
Poczu?em niesamowity b?l. Uderzenie potwora spowodowa?o, ?e odlecia?em kilka metr?w dalej i uderzylem w scian? groty. Nic nie widzia?em, oczy zasz?y mi mg??. “Umar?em?” - zapyta?em sam siebie. Zdo?alem splun?? krwi? na ziemi?. Troch? ju? widzia?em, ale to by?y tylko marne kszta?ty i cienie potwora. “Je?eli ja mam zgin??, to i ty razem ze mn?! GI?!” - krzykn??em i na ?lepo za?adowa?em kusz?. Nie spogl?daj?c nawet na Elleine, wymierzy?em w ciemny cie? i wystrzeli?em.
Potworny j?k b?lu przeszy? moje uszy. Us?ysza?em kilka mocnych t?pni?? - demon w agonii zacz?? wierzga? swoimi ogromnymi nogami i uderza? o pod?o?e. Potem us?ysza?em pot??ny huk - cia?o olbrzyma upad?o z ?oskotem na ziemi?. Kusza wypad?a mi z r?k. Ca?y czas le?a?em na wilgotnej ziemi. Spojrza?em w d?? na swoje cia?o. Poczu?em uderzenie gor?ca - szpony ca?kowicie rozerwa?y m?j brzuch uszkadzaj?c tym samym moj? zbroj?. Krew s?czy?a si? przez sk?rzany pancerz. “To koniec...” - pomy?la?em. Oczy powoli zacz??y mi si? zamyka?. Zdo?a?em tylko wzi?? do r?ki moj? ukochan? kosz? i po?o?y? j? sobie na piersiach. Z wielkim wysi?kiem nabra?em ostatnie tchnienie powierza w moje p?uca. ?cisn??em mocniej kusz? w r?kach. B?l powoli ustawa?. Po chwili nie czu?em ju? nic. Umar?em.