Na pocz?tku by? upalny dzie?, wraz z ekip? szli?my na polowanie. Ja jako dow?dca by?em za wszystkich odpowiedzialny, m?j przyjaciel mnie zast?powa?. Pozosta?ych dw?ch sam dobrze nie zna?em, jeden z nich by? to kolega mojego przyjaciela, a ten drugi to jaki? z miasta, chcia? i?? z nami. Na to polowanie by?a bardzo d?uga i ci??ka droga. Po jakim? czasie w?dr?wki zorjentowali?my si?, ?e zab??dzili?my. Zaczeli?my szuka? wyj?cia, ale wszystko by?o na nic. Kiedy zapad?a noc mieli?my ju? rozklada? obozowisko do spania, us?yszeli?my dziwny trzas ?ami?cego si? drzewa. Natychmist pobiegli?my w stron? tego huku, kiedy tam dotarli?my zobaczyli?my dwa z?amane drzewa. Nikogo tam nie by?o, troche si? przestraszyli?my co mog?o z?ama? takie drzewa, poniewa? nie wia? silny wiatr ani nie by?o burzy. Pojawi?y si? dziwne odg?osy takie jakby ?luzu, tak jakby kto? mia? nogi w jakim? strasznym ?luzie. Wszyscy zacz??i panikowa?, ja jako ich dow?dca zacz??em ich uspokaja?. Chwil? p??niej znikn?? ten go?? z miasta. Szukali?my go ponad godzin?, wszystko na nic. Wr?cili?my na nasze obozowisko, chciaeli?my tam roz?o?y? r??ne pu?apki, kiedy tam dotarli?my wszystko by?o zniszczone. Chwil? po?niej pojawi?y si? dwie ochydne bestie ca?e w ?luzie. Mieli?my r??ne strzelby i no?e wi?c zacz??li?my je atakowa?. Jedna z nich wzi?la w swoje ?apy mojego przyjaciela, pobieg?em za ni?, ale wszystko na nic poniewa? by?a szybsza. Wr?ci?em na miejsce obozowiska aby pr?bowa? pokona? drug? besti?.Pokonali?my j? zanim zd??y?a wr?ci? tutaj ta pierwsza. Bestia kt?ra zosta?a bardzo si? zdenerwowa?a, ?e zabili?my jej przyjaciela wi?c po chwili zacz??a nas atakowa?. Tej nie mogli?my da? rady, odgryz?a mi nog?, po chwili kolega mojego przyjaciela strzeli? do niej ze strzelby, bardzo si? przestraszy?a i uciek?a. Kolega mojego przyjaciela a od teraz m?j drugi kolega z wyprawy, zabanda?owa? mi nog? i pr?bowa? mnie nie??. Szli?my tak bardzo d?ugo, a? wko?cu us?yszeli?my wo?anie o pomoc. Szli?my tak jeszcze chwil? a? wko?cu zobaczyli?my mojego przyjaciela i tego z miasta w do?ku zwi?zanych grub? lin?. M?j drugi kolega ich uwolni?. Zacz??li mnie nie?c we dw?ch, ten z miasta mia? i?? na tyle i ostrzega? jakby kto? za nami szed?. Przez ca?? drog? powrotn? zastanawiali?my si? o co chodzi tym bestiom i sk?d one si? wzi?ly. Sprawa nie zosta?a wyja?niona nigdy, a ja nie odzyska?em nigdy swojej nogi.
Wszyscy zostali?my przyjaci??mi i byli?my zgran? ekip?.