Virtelio
Senior User
- Joined
- Jul 15, 2009
- Messages
- 534
- Reaction score
- 126
- Age
- 28
Krwawe ?lady w pami?ci
Dedykuj? t? histori? moim przyjacio?om,kt?rzy s? przy mnie ca?y czas...Historia fikcyjna!
_________________
Prolog
-Nie r?b mi krzywdy!-krzykn?? m?ody ch?opak.
-Cicho sied?...-krzykn?? starszy od niego nastolatek. Znajdowali si?
w opuszczonej piwnicy,sami...
M?odszy ch?opiec zwi?zany i pobity czeka? na wyrok...
Tak zacz??a si? moja historia... Jestem 15 letnim nastolatkiem... by?em ca?kiem normalny, kompletnym odrzutkiem,a? do czasu... sta?o si? to przypadkiem... sta?em si? morderc?,a wi?c...
_________________
Rozdzia? I
Obudzi?em si? jak zwykle w normaln? ?rod?,nic nadzwyczajnego... nagle telefon zacz??
wibrowa?... Szybko go wyj??em zobaczy? kto dzwoni lub pisze o tak wczesnej porze...
Odbieram po omacku i nagle s?ysze g?os... to by? jej g?os,g?os kogo? za kogo odda?bym ?ycie...
G?os Moniki... Monika by?a w moim wieku,i od pewnego czasu by?a moj? dziewczyn?...
-Pom?? mi... jestem uwi?ziona... zamkn?li mnie w piwnicy przy Rookwood Place 16...(Sygna?)
-KURWA JEBA? SZKO??!-powiedzia?em do siebie!-Monika ma k?opoty co robi??,Co robi??
Wyj??em telefon i znalaz?em tam numer kumpla.
-Micha??
-Taaa,co tak wcze?nie dzwonisz?
-Mam spraw?... musimy pogada?...
-Niemam czasu... pogadamy p??niej...
KURWA! Nawet najlepszy kumpel mnie ola?... czas na rozpocz?cie dzia?alno?ci.. Monik? porwano.
Musz? dzia?a? sam,nie da rady inaczej... wzi??em plecak i telefon,i wyszed?em szybko z domu...
-Bo?e daj mi si?y-pomy?la?em
Bieg?em... bieg?em dobre p?? godziny,a mo?e i wi?cej... nie pami?tam. Wreszcie dotar?em do celu...
Rookwood 13. By?a to brudna i za?miecona ulica.
-Piwnica,piwnica-m?wi?em cicho do siebie... My?li k??bi?y si? w mojej g?owie,niewiedzia?em co mam
robi?.
Nagle podesz?o do mnie dw?ch ch?opak?w. Mieli ok. 1.80m.
-Czego tu kurwa szukasz?-zaczepi? jeden,?ysy.
-Jaaa..?-Odpowiedzia?em w strachu- ja si? tu tylko przechodzi?em.
-Przechodzi?e?? To uwa?aj.-nagle wyj?? z kieszeni co? z?otego. Kolczasty kastet.-je?li niechcesz
mie? jeszcze 5 dziurek w dupie to tu si? nie zbli?aj.Rozumiesz?
-Taak..! - odpowiedzia?em natychmiast-jasnee.
Kurwa ma? !! Co ja mam robi?? Co ja mam robi?? Trzeba by?o szybko my?le?. Skr?ci?em w jedn?
boczn? uliczk?. Usiad?em na starym ?mietniku i my?la?em. My?la?em mo?e 10,15 a mo?e nawet i 30 min.
Straci?em rachub? czasu. Jej ?ycie by?o w niebezpiecze?stwie... tylko to si? liczy?o. Nagle zobaczy?em
naderwany,metalowy pr?t. By? do?? gruby,ale ?atwo si?go z?ama?o. Wzi??em go i rozejrza?em si?.
Tych dw?ch baran?w sta?o akurat plecami do mnie... To by?o dziecinnie proste. Podszed?em do nich po cichu,
i uderzy?em jednego prosto w g?ow?. Drugi widz?c to,chcia? ju? wyj?? kastet,ale nie zd??y?.
Po chwili obydwoje le?eli jak martwi na ziemii. Wzi??em ich kastety. Ale nie mo?na by?o ryzykowa?,
Oni mogliby si? ockn??. Zaci?gn??em ich w najciemniejsz? uliczk? i zdj??em jednemu koszulk?.
Za?o?y?em na r?k? kastet i trz?s?c si? wymierzy?em mu cios w serce... Ciemno czerwona krew trysn??a
z jego cia?a... to samo zrobi?em z drugim kolesiem...
Taaak... zosta?em morderc?. Ten kastet prze?y? napewno nie jedno morderstwo. Teraz nie zastanawia?em
co robi? dalej. My?la?em tylko o niej. Dzia?a?em jak zwierze. Instynktownie... co mi podpowie
serce... Sczy?ci?em ju? dw?ch przeciwnik?w... Ciekawe ilu jeszcze ich b?dzie?... CDN!
Rozdzia? II
-Co teraz mam robi??-pyta?em si? bezradnie... dwie ofiary na sumieniu,nic wi?cej...
Teraz gdzie ta piwnica? Co robi?? Z?oty kastet b?yszcza? na moich palcach,skroplony krwi?
tych dw?ch bandzior?w... Wyszed?em szybko z tej ciemnej uliczki. Obskurna tabliczka z napisem
'Rookwood 13'wisia?a na jednym z dom?w. Zobaczy?em tylko blok,przed kt?rym bawi?y si? dzieciaki.
Podbieg?em do jednego,z?apa?em za r?k? i zaprowadzi?em w k?t.
-M?ody jest tu gdzie? jaka? piwnica?
-Taaaak,prosze pana... Zaprowadz? pana,chce pan?
Skin??em g?ow? i pobieg?em z ch?opakiem. Biegli?my dobre 10 minut a? wreszcie dotrali?my na miejsce.
-A ty kurwa gdzie? - Krzykn??em jak zobaczy?em ?e gnojek si? oddala.- Do mnie ale to ju?.
-Dobrze prosz? pana.-odpowiedzia?
-Zostaniesz ze mn?. Znasz te okolice.
On skin?? g?ow? i poszed? ze mn? w ?rodek piwnicy. Mo?na by by?o powiedzie? ?e to nie piwnica,
lecz bunkier z II wojny ?wiatowej. Pe?no tu by?o korytarzy i krwi. Nagle podesz?o do mnie kilku goryli,
nie wiem,mo?e by?o ich 5,mo?e 10. Trzeba by?o dzia?a?. Wszyscy byli uzbrojeni. Na mojej r?ce,
kastet... Nagle moja r?ka si? unios?a i d?gn??em kastetem pierwszego lepszego. Heh to by?o
pewne... nie do?? ?e moja trzecia ofiara,to jeszcze banda kolesi?w na mnie. Musia?em ucieka?.
Szybko zdj??em kastet z r?ki nie?ywego i poda?em go malcowi. Za?o?y? go.
-Razem?
-Jasne!
Uciekli?my w w?ski korytarzyk.Zmie?ci?oby si? tam maksymalnie 2 osoby. Nagle zacz?? wy? alarm.
Taak. Wszystko stracone. Ju? po mnie. Umr? w mi?o?ci. Ta my?l mnie ratuje.Ale nie...M?ody
znalaz? desk? rozdzielcz? pr?du. Jedno prze??czenie i nie ma pr?du w ca?y budynku. Hah
mia?em szcz??liwy dzie?. By?o ciemno. Na szcz??cie wzi??em latark?. Dzi?ki bogu. Lecz nagle,
dosta?em w czym? w g?ow?... Straci?em przytomno??.
(10 minut p??niej)
Przez sen us?ysza?em niewyra?ne rozmowy.
-Co z nim zrobimy?
Nagle otworzy?em oczy.By?em przywi?zany do krzes?a,obok mnie sta? zakrwawiony kij basebalowy.
Widocznie pr?bowane mnie ocuci? bo czu?em si? naprawd? kiepsko. Wszystko mnie bola?o.
-Obudzi? si?!- us?ysza?em krzyk.
-Co tutaj robisz?-odezwa? si? jeden napakowany osobnik.
-Jaaa? Ja tu trafi?em przypadkiem. Gdzie m?j kolega? Zabi?em tamtego cz?owieka przypadkiem!
Rzuci? si? na mnie!
-Nie wierz? ci.Tw?j kolega jest teraz bezpieczny. Wypu?cimy ci? jak to podpiszesz.
Wyj?? bia?y kawa?ek papieru. Przeczytawszy dok?adnie.Oferowali mi prac?... jako p?atnemu
zab?jcy... Nagle podnios?em g?ow? i spojrza?em na niego.
-Dajcie mi pi?ra.-Podali mi pi?ro a ja podpisa?em ten?e dokument.
-Witaj w gronie naszych.
-Nieee,to nie wszystko... porwali?cie moj? dziewczyn?... gdzie ona jest?
-Dziewczyn?? Tak? m?od?? Najwy?ej 15 lat?-Odpowiedzia? bandzior-jest tutaj,wypu?cimy j?.
EJ! DAJCIE TU T? M?OD?!.
Nagle wpuszczono Monik?...
-KOCHANIE! To by?a zasadzkaa! oni kazali mi zadzwoni? aby ci? zwabi?.Wiedzieli ?e dla mnie
zrobisz wszystko. Nie m?w ze to podpisa?e?..!
-Podpisa?em... za twoj? wolno??...
-Ej-odezwa? si? m?j pracodawca-tw?j ma?y kolega b?dzie twoim pomocnikiem
Rozdzia? III
Moje ?ycie! Moje ?ycie! Znisczy?em swoje ?ycie... teraz tylko uwa?a? na policj?,i wykonywa? polecania...
Niewiedzia?em co robi?... Co teraz b?dzie? Monika p?aka?a... zerwa?a... niechcia?a by? z p?atnym
zab?jc?...Od teraz jestem Clark.Taki dosta?em przydomek.Zerwa?em kontakt z rodzin?,szko??...
Teraz niemam nic. Odesz?a,wi?c moje ?ycie nale?y do grupy 'Break Gang'. Podpisa?em kontrakt,
wi?c musz? tam by?. Nie mog?em si? ju? wycofa?. Nagle telefon zacz?? dzwoni? telefon.
-S?ucham?
-Clark mamy spraw?. Przyjd? do RookWood 13.
Nie zastanawiaj?c si? wzi??em 2 kastety i Magnum 44,kt?ry dosta?em od nich w prezencie.
-Fajnie. Ciekawe co to za zadanie- pomy?la?em-oby nie sczy?ci? prezydenta...
M?j czarny p?aszcz ci?gn?? si? lekko za mn?,by? troch? przy du?y. Nagle zacz?? pada? deszcz.
-Kurwa...
Dobra,wali? to. Teraz jestem twardy. Doszed?em do um?wionej ulicy ca?y przemoczony...
Czeka?o tam na mnie ju? kilku kolesi.
-Ee,to ty jeste? Clark?
-Tak. Nawijajcie co do roboty.
-?ap to,tylko sobie ?ba nie odstrzel.
Poda? mi Mossin Nagant. Karabin Sniperski(Snajperski)
-Co mam z tym zrobi??-zapyta?em niepewny swojej pracy...
-We? te? to.To mapa z twoim celem. Masz sczy?ci? tego polityka.
-Dobra.
Wzi?wszy map? do r?ki. Zobaczy?em ,?e miejsce jest ca?kiem nie daleko.
-Dostan? jaki? w?z?
-Bierz.-To rzek?szy rzuci? mi kluczyki do czarnego Merca.
Hah cud! W?asne auto! Laski same pchaj? si? do auta.Ale teraz nie o tym my?le?. Mam zadanie.
Gdy dojecha?em na miejsce zobaczy?em wielk? wie??. Z budynku zosta?a TYLKO wie?a.To dobre..
Chcia?em otworzy? drzwi,ale by?y zamkni?te. Kopn??em w nie,a nagle zawiasy si? rozdar?y i wysz?o
kilku bezdomnych.
-Czzzego tu?
Ja nie s?uchawszy si?gn??em za p?aszcz wyci?gn??em moje magnum44.
Bach,bach i po robocie. Zosta?a tylko mokra plama. Wzi??em ka?dego po kolei i zaci?gn??em
cia?a martwych bezdomnych. W ca?ej wie?y ?mierdzia?o alkoholem. Nie schowa?em mojego por?cznego
Magnuma. Posuwa?em si? schodami w g?r?. Zanim dotar?em na sam? g?r?,musia?em zastrzeli? jeszcze
6 niewinnych bezdomnych. Nie wiem dla czego to robi?em,teraz to nie wa?ne.Spojrza?em na zegarek.
By?a 12.25. Polityk mia? zacz?? rozmow? ze sceny o 12.30. 5 Minut. Wyj??em moj? Sniperk? i
wycelowa?em w scen?. Luneta dzia?a?a wspaniale. 5 Minut przelecia?o w mgnieniu oka.
Nagle polityk wyszed? na scene. Czas roboty.Cel pal. I nagle pad? martwy. Czas si? wynosi?. Oby policja
nie zgarn??a... C?? ,ryzykowna praca. Ale to si? op?aca...
Rozdzia? IV
Ciemne okulary,i czarny mercedes. To moje znaki rozpoznawcze. Wsiad?em za kierownic? i pojecha?em,
do Ricka. Heh nowe imi? mojego ma?ego sprzymierze?ca. Bez niego nic by si? nie wydarzy?o. Wszystko
zawdzi?czam jemu. Gaz do dechy,r?czny w zakr?tach i dojecha?em tam w par? minut. Nie by?o problem?w.
Kork?w nie by?o.
-Ricki wsuwaj si? do auta.-krzykn??em weso?o.
-To twoje?!-?dziwi? si? malec.
-A taki ma?y bonus z pracy. Jedziemy wyrwa? jakie? panienki.
Przejecha?em par? ulic i nagle zobaczy?em kilka lasek. Kr?tkie sp?dniczki,d?ugie getry. Nie no
tylko bra?. Same ?adowa?y si? do auta.
-Hej ,mo?emy si? przejecha??
-Wskakujcie,zafunduje wam przeja?d?k?.-powiedzia?em to poprawiaj?c sobie okulary.
Doda?em gazu i w pierwszy lepszy zakr?t Drift. A? piszcza?y z rado?ci.Ale nie chodzi?o o to.
Chodzi?o mi o dziewczyn? kt?ra poleci na mnie,a nie na moje auto... Ci??ko. Po chwili zn?w
us?ysza?em dzwonek telefonu.
-Clark wsiadaj do auta i wracaj.Pilna sprawa.
Nie wiedz?c co robi? wsiad?em do auta.
-Ricki dobrze si? czujesz? Widz? ?e troch? zzielenia?e?.
-Mam md?o?ci przez twoj? jazd?.
Jecha?em ok. 150 km/h na prostej drodze. Prosto by?a moja baza. RookWood Street 13.
Hah jak mo?na by?o si? domy?le?, czekali ju? na mnie.
-Clark,ruszaj na SanMarco Street. Ukradziono nam samoch?d. To prosta robota,nie przeszkadza?oby
nam to,ale kole? kradnie na naszych numerach. Wszystko jest na nas..
-Dobra kurwa,nie pierdol mi smut?w. Ju? tam jad?. Ricki bierz torb? bo teraz b?dzie szybciej.
Po ok. 30 minutach byli?my na SanMarco street. To drugi kraniec miasta.
-Gdzie te auto kurwa?-odpowiedzia?em z?y...
-Patrz,czy to nie s? nasze numery?
-Haa,dzi?ki m?ody. Bingo. To on.
Gaz do dechy i zapierdalamy. Heh 10 sek i jeste?my ko?o auta.
-M?ody ?ap za mojego Magnuma44.Tylko nie odstrzel sobie ?ba. Celuj w kierowce.
-Jasne Clarki.
Podjecha?em na lewy pas. Jecha?em r?wno z kierowc?
-Co do chuja..?!
-Pozdrowienia od Mafii z RookWood.
Po chwili strza?. Krew rozbryzga?a si? na szybie. Auto rozbi?o si? na najbli?szym ?mietniku.
Pasa?erowie nie ?yli.
-M?ody wyskakuj i odkr?? numery.
-Jasne ja zawsze od brudnej roboty...
-Nie fikaj gnojku tylko oddaj mi moj? spluw?.
M?ody wyskoczy? ze ?rubokr?tem i bach bach i po wszystkim. Numer rejestracyjny le?a? na tylnym
siedzeniu. Robota sko?czona,i tylko pytanie w g?owie si? burzy?o. Co mnie jeszcze b?dzie czeka??
Rozdzia? V
Taak to by? ci??ki dzie?. 4 ofiary przez jeden dzie?. Rekord. Sta?em si? teraz twardy i zimny...
nie ma w mym sercu uczu?. Nie zosta?o mi nic innego jak i?? spa?...
Nast?pnego ranka wog?le nie mia?em ochoty na robot?. W wieku 15 lat zabi?em wi?cej os?b,ni? niejeden
prawdziwy gangsta. Nagle s?ysz? dzwonek do drzwi.
-Kto to mo?e by??- zapyta?em si? cicho
Ubra?em si?,i wzi??em swojego Magnuma. Nie ruszam si? bez niego. Podszed?em do drzwi.Przekr?ci?em
kluczyk w zamku,i otworzy?em drzwi.
-Pozdrowienia o MarcoGang Hooligans.
Wycelowa? mi prosto w pier?. Nie by?o wyj?cia. Rzuci?em si? do ty?u.Wycelowa?em w niego moim
pistoletem. Dosta? w g?ow?. Krew trysn??a.
Z cia?em nie by?o problem?w. Jeden telefon do RookWood i cia?a niema. Co? gorszego k??bi?o mi si?
w g?owie... jestem poszukiwany przez Mafi?... Specjalnie mnie w to wci?gn?li... wiedzieli ?e
to wywo?a wojn? gang?w.
-CZEKAJ! CO? TU SIE NIE ZGADZA.
Wybieg?em szybko do merca. Tablica rejestracyjna jeszcze tam le?a?a. M7X2T. Niby nasza...
Po chwili jednak zawadzi?em r?kawem o 'T'. Odklei?o si?! To by?a ich rejestracja. Wrobili mnie.
Chc? mnie zabi?. Teraz liczy si? tylko moje ?ycie. Pami?tam jak Ermet,m?wi? o jednym facecie.
Sprzedawa? bro? i amunicj? na lewo. Forsy mi nie brakowa?o. Za ka?d? misj? dostawa?em ogromne sumy.
Teraz trzeba si? ratowa?. Wskoczy?em do auta i pojecha?em do GreatHouse Street. Tam niby w blaszanych
drzwiach mia?em zobaczy? Rafaela,kolesia od spluw.
-Noi gdzie ona jest?-pomy?la?em w duchu.Przez t? ca?? histori? by?em ca?y rozstrz?siony.
-Metalowe drzwi... Gdzie one s?? Po chwili ujrza?em drzwi,du?e stalowe. Bingo. To tu.
Ruszy?em szybkim krokiem w kierunku tych drzwi. Zapuka?em. Nic si? nie dzia?o. Zapuka?em jeszcze raz,
po chwili zas?wk? si? rozsun??a. Blada twarz za drzwi przem?wi?a.
-Um?wiony?
-Nie.-odrzek?em-przyszed?em kupi? bro?. Sprawa poufna.
-Nie ma sprawy.
Po chwili rozleg? si? szcz?k zamka. Drzwi si? otworzy?y.
-Zapraszam!-odrzek? sprzedawca.
Po wej?ciu nie mog?em uwierzy? w?asnym oczom! Ca?e ?ciany by?y wy?o?one wszelkiej ma?ci pistoletami
od Magnum,bo Kalashnikov'a na ko?cu.
-No,no poka?na kolekcja- rzek?em do bladego m??czyzny.-Poprosz? dwa Kalashnikovy i pude?ko amunicji,
do tego. Jeszcze wezm? Mosin Nagant z du?? ilo?ci? amunicji,oraz drugi Magnum44. Przydadz? si?
te? granaty i koktajle Mo?otowa.
Sprzedawca w mgnieniu oka przygotowa? wszystko. Po kilku minutach,wyszed?em ob?adowany spluwami.
-Zobaczymy kto wygra...-powiedzia?em do siebie m?ciwie.
Gdy zanios?em do samochodu wszystko co zakupi?em,zobaczy?em dw?ch kolesi,z giwerami na wie?chu.
-Czy?by konw?j przywita? kr?la, przyby??-krzykn??em do nich ?artobliwie.
Oni raczej tego nie uznali jako ?art. Oddali strza?. Trafili w przedni? szyb? mojego wozu.
Tego im nie daruj?. Wzi??em Ka?asha i poczynam celowa? prosto g?ow? jednemu bandziorowi.
Cel.Pal. I chybi?em. A jednak nie,dosta? w r?k?. Krwawi?. Drugiego po?o?y?em jednym strza?em.
Pierwszy napastnik schowa? si? za ?mietnikiem. Podchodz? do niego ostro?nie,nagle on wyskakuje zza
?mietnika i chce strzela?. Zrobi?em unik w bok i strzeli?em. Dosta? w g?ow?.
-Jeszcze par? takich napad?w i zwariuj?-pomy?la?em.
Wsiad?em do auta i odjecha?em.
CDN