Sir_Rafallek
Advanced User
- Joined
- May 30, 2008
- Messages
- 352
- Reaction score
- 45
Wiem, ?e niekt?re w?tki mog? by? niezgodne z prawd?, ale to tylko opowiadanie ; ) B?d? pisa? seri? opowiada? z cyklu L?dowanie w Normandii, oczywi?cie bitwy nie b?d? po kolei ;]]
Pla?a Utah
-Potrzebujemy wsparcia!- wci?? radiotelegrafista krzycza? do radia- Odbi?r!
W tym momencie przez kilka sekund mo?na by?o us?ysze? coraz g?o?niejszy ?wist, a za chwil? zobaczy? wybuch i unosz?ce si? coraz wy?ej r?ce telegrafisty. Dla Amerykan?w by? to z?y znak. Niemieckie mo?dzierze posz?y w ruch, czyli za chwil? nasze czo?gi b?d? zniszczone.
-Wycofujemy si?! W stron? pla?y!
Kapral Anderson pami?ta? jeszcze desant na pla?? Omaha.
-Nie ma radia, nie ma radia...Spokojnie, wygramy...wygramy.- stara? si? nie panikowa?. Spojrza? w stron? morza i odrodzi?a si? w nim nadzieja. Zobaczy? ameryka?skie okr?ty i p?yn?cych ?o?nierzy. Niestety, mo?dzierze dalej strzela?y. Anderson mia? kilka sekund na decyzj?.
-Do przodu ?o?nierze! Ku chwale ojczyzny!
Nagle us?ysza? znajomy ?wist i okropny b?l i ujrza? niemieckie czo?gi Tygrysy, by?o ich chyba z dziesi??.
-To ju? koniec.-pomy?la?-Tamci nie maj? po co p?yn??.
Wtem zobaczy? twarz sanitariusza.
-Wszystko b?dzie dobrze, sir. Posi?ki spokojnie dop?yn??y, mamy czo?gi, dzia?a z niszczycieli odezwa?y si?. Pla?? mamy w kieszeni.
Kapral nie s?ucha?, my?la? tylko o Tygrysach. Zobaczy?, ?e medyk podaje mu r?k?. M?g? wsta?, wybuch go nie uszkodzi?, jedynie og?uszy?.
-Jack!-zawo?a?-czy z okr?t?w przys?ali radio?
-Tak, sir!
-To zawo?aj tu radiotelegrafist?
Jack wype?ni? rozkaz. Anderson rozkaza? radiotelegrafi?cie:
-Ka? okr?tom skupi? ca?y ogie? z dzia? na bunkry.
W ci?gu dw?ch minut bunkry zosta?y zniszczone.
-Do przodu ?o?nierze! Ku chwale ojczyzny!
Bitwa trwa?a ju? tylko godzin?, a w?a?ciwie p??, bo drugie p?? by?o wybijaniem niedobitk?w.
Pla?a Utah
-Potrzebujemy wsparcia!- wci?? radiotelegrafista krzycza? do radia- Odbi?r!
W tym momencie przez kilka sekund mo?na by?o us?ysze? coraz g?o?niejszy ?wist, a za chwil? zobaczy? wybuch i unosz?ce si? coraz wy?ej r?ce telegrafisty. Dla Amerykan?w by? to z?y znak. Niemieckie mo?dzierze posz?y w ruch, czyli za chwil? nasze czo?gi b?d? zniszczone.
-Wycofujemy si?! W stron? pla?y!
Kapral Anderson pami?ta? jeszcze desant na pla?? Omaha.
-Nie ma radia, nie ma radia...Spokojnie, wygramy...wygramy.- stara? si? nie panikowa?. Spojrza? w stron? morza i odrodzi?a si? w nim nadzieja. Zobaczy? ameryka?skie okr?ty i p?yn?cych ?o?nierzy. Niestety, mo?dzierze dalej strzela?y. Anderson mia? kilka sekund na decyzj?.
-Do przodu ?o?nierze! Ku chwale ojczyzny!
Nagle us?ysza? znajomy ?wist i okropny b?l i ujrza? niemieckie czo?gi Tygrysy, by?o ich chyba z dziesi??.
-To ju? koniec.-pomy?la?-Tamci nie maj? po co p?yn??.
Wtem zobaczy? twarz sanitariusza.
-Wszystko b?dzie dobrze, sir. Posi?ki spokojnie dop?yn??y, mamy czo?gi, dzia?a z niszczycieli odezwa?y si?. Pla?? mamy w kieszeni.
Kapral nie s?ucha?, my?la? tylko o Tygrysach. Zobaczy?, ?e medyk podaje mu r?k?. M?g? wsta?, wybuch go nie uszkodzi?, jedynie og?uszy?.
-Jack!-zawo?a?-czy z okr?t?w przys?ali radio?
-Tak, sir!
-To zawo?aj tu radiotelegrafist?
Jack wype?ni? rozkaz. Anderson rozkaza? radiotelegrafi?cie:
-Ka? okr?tom skupi? ca?y ogie? z dzia? na bunkry.
W ci?gu dw?ch minut bunkry zosta?y zniszczone.
-Do przodu ?o?nierze! Ku chwale ojczyzny!
Bitwa trwa?a ju? tylko godzin?, a w?a?ciwie p??, bo drugie p?? by?o wybijaniem niedobitk?w.