What's new

Skrzyd?a Anio?a

Status
Not open for further replies.

monkey1233

Active User
Joined
Jan 6, 2012
Messages
76
Reaction score
4
Zobaczy?em j? i ?wiat si? zatrzyma?. A w?a?ciwie zwolni? raczej. Mo?e tak czasem macie. Co? si? wydarza i ciarki przechodz? po plecach, a po chwili cz?owiek zauwa?a, ?e wstrzyma? oddech i zamar?, ?eby tego czego? nie sp?oszy?. Tak by?o i tym razem. Zobaczy?em j? i wszystkie inne szczeg??y wycofa?y si? wstydliwie w t?o. I wyblak?y. By?a ?liczna. Mia?a kr?cone blond loki opadaj?ce na ramiona i roze?miane niebieskie oczy, szczup?? blad? twarz i piegi na ma?ym nosku. U?miecha?a si? do mnie, a ja nie wiedzia?em co zrobi?, wi?c uda?em, ?e patrz? gdzie indziej. Mia?a d?ug? bia?? szat?, co by?o do?? dziwaczne, jak na s?oneczny wprawdzie, ale zimny jesienny dzie? w ?rodku miasta. By?a anio?em. Mia?a skrzyd?a…

Ludzie przechodzi i nie zauwa?ali jej. Jak mogli? Ja nie widzia?em nic innego. Zapomnia?em gdzie jestem i co si? dzieje. Zapomnia?em o Julce.
Szli?my deptakiem Monte Cassino w Sopocie i w?a?nie przechodzili?my ko?o Krzywego Domku (je?li byli?cie w Sopocie, to wiecie o czym m?wi?). T?um by? umiarkowany jak na t? por? roku, to znaczy da?o si? przej?? pomagaj?c sobie ?okciami. Julka mia?a ochot? na lody. Pi?cioletnie dziewczynki zawsze maj? ochot? na lody. Je?li pojawi si? w zasi?gu wzroku budka z lodami, ma?a dziewczynka nagle dok?adnie wie, o czym w?a?nie marzy?a.
- Jest jesie?, za zimno na lody – powiedzia?em.
- Tato… proooosz????? – wlepione wielkie szare oczyska zawsze dzia?a?y i wiedzia?a o tym ?wietnie. Tak, przyznaj?, mia?em problem z moj? c?rk?. Uwielbia?em j?. Uwielbia?em patrze?, jak z wielk? uwag? oblizywa?a loda „naobko?o”, ?eby nie zd??y? roztopi? si? i p?yn?? jej po brodzie i musz? przyzna?, ?e od jakiego? czasu ca?kiem nie?le jej to wychodzi?o.

Julka wzi??a ode mnie monet? i pobieg?a w stron? budki z lodami. Szed?em za ni? uwa?aj?c, ?eby nie straci? c?rki z pola widzenia w t?umie turyst?w i wtedy w?a?nie zobaczy?em j?. J?. J? !!!
Skrzyd?a mia?a pokryte puchem, a d?uga szata zas?ania?a jej nogi ??cznie z butami. Sz?a powoli, a wygl?da?o to, jakby p?yn??a w powietrzu.
Rozdawa?a jakie? ulotki. Wzi??em jedn? bezmy?lnie, bezwiednie, nawet na ni? nie spojrzawszy. A ONA u?miechn??a si? do mnie u?miechem, za kt?ry tysi?ce m??czyzn sz?o od wiek?w w ogie? wojny i jeszcze byli szcz??liwi gin?c…
Spu?ci?em wzrok i uda?em, ?e zainteresowa?o mnie co? szczeg?lnie przyci?gaj?cego uwag? w ulicznym bruku.

Przypomnia?em sobie o c?rce i rzuci?em okiem na budk? z lodami. Nigdzie nie dostrzeg?em Julki. Rozejrza?em si? wok??. Przeskanowa?em wzrokiem t?um w poszukiwaniu czerwonego p?aszczyka i czarnych kucyk?w z czerwonymi kokardkami. Nic. Zrobi?em to jeszcze raz bezskutecznie, a potem wskoczy?em na ?awk? i rozejrza?em si? bardziej z g?ry. Nigdzie ani ?ladu Julki.
No i drugi raz ciarki przesz?y mi po plecach i wstrzyma?em oddech.
- Gdzie ona do cholery jest? – pomy?la?em.

[…]

- Zaparz? Ci herbaty… - moja mama spojrza?a pytaj?co.
- Nie lubi? herbaty, mamo – powinna ju? si? przyzwyczai?. Nie pij? herbaty od co najmniej dziesi?ciu lat. Zawsze prosz? o kaw?. Ale dla niej jestem jeszcze ci?gle ma?ym Krzysiem, kt?ry pije herbat? i zajada ma?lane bu?ki z d?emem.
- nie dzi?kuj?… mo?e ma?? fili?ank? kawy…

Moja mama krz?ta?a si? w kuchni stoj?c ty?em do mnie cicho sobie co? nuc?c. Robi?a tak odk?d pami?tam i w?a?ciwie nic si? nie zmieni?o poza w?osami, kt?re teraz by?y zupe?nie siwe, a nie kasztanowe, jak dwadzie?cia lat wcze?niej. Kuchnia mojej mamy zawsze pachnia?a kaw? i dro?d??wk?, a w porze obiadu smakowitymi sosami. Siedzia?em oparty ?okciami o st??, kt?ry sta? u nas w kuchni odk?d pami?tam.
Niespiesznie wyjmowa?a to i owo z szafek, a st?? kuchenny niespiesznie zape?nia? si? drobiazgami. Wyj??a cukier i mleko do kawy, cho? ?adne z nas nie s?odzi?o i nie dolewa?o mleka. Ale ceremonia, to ceremonia i wszystko musi by? jak nale?y. Patrzy?em na ni? i poczu?em, ?e co? jest inaczej ni? zwykle. Nie umia?bym powiedzie? sk?d wiedzia?em, ale co? ewidentnie by?o nie tak. I nagle dotar?o do mnie, ?e nie patrzy na mnie. Zawsze zerka?a z nieznacznym u?miechem ukrywanym skrz?tnie, ale dzi? by?o inaczej. Jakby unika?a mojego wzroku.
- Mamo…
- Tak? – nie odwr?ci?a si?, a pytanie zda?o si? by? kurczowo niedba?e.
- Co si? sta?o? – odwr?ci?a si? i wtedy zobaczy?em, ?e oczy ma zaszklone ?zami, kt?re usi?owa?a powstrzyma?.
Patrzy?em na ni? i mimowolnie zacz??em snu? hipotezy. Pierwsze dotyczy?y jej zdrowia…

Nala?a kaw? ko?cz?c tym samym ca?? z?o?on? procedur?. Usiad?a i zapatrzy?a si? w swoj? fili?ank?.
- Julka… - zacz??a, ale zawaha?a si? i nie sko?czy?a zdania. Patrzy?em wyczekuj?co. Moja mama pokiwa?a prawie niezauwa?alnie g?ow?, jakby podejmowa?a decyzj?, ?eby jednak mi powiedzie?, cho? z wyra?nym oporem.
- Julcia powiedzia?a mi, ?e… - znowu si? zawaha?a i prze?kn??a ?zy.
- Powiedzia?a, ?e tata kupi jej skrzyde?ka i ?e… poleci do nieba. – powiedzia?a bardzo szybko, jak gdyby chcia?a mie? to ju? za sob? zawahawszy si? tylko przez moment po „?e”. Patrzy?a na mnie zdziwiona, ?e mnie to nie poruszy?o.
- I Ty pomy?la?a? sobie… - u?miechn??em si?. Moja mama miewa?a przeczucia. Miewa?a sny, kt?re si? spe?nia?y. Nie wprost i nie dos?ownie, ale jednak trudno by?o zaprzeczy?, ?e co? przepowiada?y. Zauwa?a?a r??ne rzeczy, cho? nie potrafi?a powiedzie? jak to robi. Po prostu przeczuwa?a. Pod?miewali?my si? z niej, ?e jest wied?m?, a ona macha?a na nas r?k?, ?eby?my si? odczepili. Oczywi?cie dla mnie i dla moich si?str, to by?a tylko woda na m?yn. Kiedy? kupili?my jej nawet miot?? na urodziny, bo przecie? czarnego kota ju? mia?a. Czarny kot by? kotk? o imieniu Alicja. Przyb??ka?a si? kiedy? i moja siostra uprosi?a mam?, ?eby mog?a zosta?. Teraz Alicja nie by?a ju? czarna. Mia?a posiwia?y pysk i du?o spa?a, ale ci?gle ?y?a i nic jej nie by?o mimo siedemnastego roku ?ycia. Dokuczali?my mamie, ?e d?ugowieczno?? zawdzi?cza swojej „czarownicy”.
- … pomy?la?a? sobie… - u?miecha?em si? do mamy uspokajaj?co.
- … to po prostu tak, mamo, ?e Julka ogl?da?a ostatnio bajk?, star? czesk? bajk? o kreciku i orle. Krecik opiekowa? si? or?em, a potem orze? da? krecikowi skrzyde?ka, ?eby m?g? z nim lata?. Julce bardzo si? to podoba?o i zapyta?a mnie, czy mog?a by te? mie? takie.
Moja mama nie wygl?da?a na uspokojon?.
- powiedzia?em, ?e to nie taka prosta sprawa. Wiem, wiem, powinienem by? powiedzie?, ?e nie. ?e to niemo?liwe. Nie martw si? mamo. Julka nie ma… przebicia, czy co?…
Nie wiedzia?em jak to powiedzie?. Nie przechodzi?o mi przez usta, ?e nie umrze. To by?o zupe?nie abstrakcyjne. I chyba troch? ba?em si? wypowiedzie? tych s??w. W ka?dym razie mnie to uspokoi?o. I mia?em wra?enie, ?e moj? mam? te?.
To by?o prawie rok temu, a teraz nagle to sobie przypomnia?em…

[…]

Przypomnia?em sobie dziewczyn? anio?a i spojrza?em w miejsce, gdzie przed chwil? sta?a, ale ju? jej nie by?o. Przypomnia?em sobie ulotk? i spojrza?em na swoj? zaci?ni?t? d?o?. Otworzy?em j?, ale nie by?o w niej ?adnej ulotki. Trzyma?em w d?oni zgnieciony czerwono-???to-br?zowy jesienny li??.
- Julka – wymamrota?em pod nosem rozgl?daj?c si? nerwowo.
- Julka – powiedzia?em g?o?no.
- JULKA! – krzykn??em…

[…]

Julka siedzia?a na dywanie w podkurczonymi nogami i z wysuni?tym nieznacznie w morderczym skupieniu j?zykiem wycina?a ma?ymi no?yczkami sobie tylko wiadomy kszta?t z ozdobnego kartonu.
Siedzia?em z laptopem na kolanach i nie mog?em si? skupi? na pisanym tek?cie. Udawa?em, ?e pisz?, ale ca?y czas zerka?em na ma?e paluszki poruszaj?ce si? w skupieniu. Chcia?em zapyta?, co wycina, ale nie chcia?em jej przeszkadza?. A potem, gdy rysowa?a kolorowymi kredkami ma?e pi?rka wiedzia?em ju?. Julka robi?a sobie skrzyd?a. Rozczuli?o mnie to wtedy. A powinno budzi? niepok?j. U?miecha?em si?. A powinienem by? co? zrobi?. Ale nie przysz?o mi to do g?owy. Jeszcze nie wtedy.
Ma?e dzieci s? tak bezmy?lnie durne…

[…]

No i by?a jeszcze religia. Zawsze uwa?a?em zaj?cia z religii w przedszkolu za nieporozumienie. Za przedwczesne. Ale te? nie mia?em przeciwko nim nic specjalnie. I nie mia?bym dalej, gdyby nie to, ?e Julka przynosi?a czasem do domu niepokoj?ce wie?ci. Kiedy? powiedzia?a, ?e wiem kim chce zosta? i na nasze pytanie odpowiedzia?a z dum?, ?e zakonnic?. I zdziwi?a si?, ?e si? nie ucieszyli?my. Innym razem, ?e anio?em, bo anio?y maj? skrzyd?a i mog? lata?.
Wszystko zacz??o uk?ada? si? w mojej g?owie jedn? niepokoj?c?, co tam niepokoj?c?, przera?aj?c? ca?o??…

I jeszcze wizyta ksi?dza…
Przeprowadzili?my si? w tym roku, i pewnego wieczoru us?yszeli?my pukanie do drzwi. W?a?nie pukanie, a nie dzwonek. Julka wlok?a si? noga za nog? do ?azienki z bluz? od pi?amy ci?gni?t? po wyk?adzinie i spodniami od pi?amy na g?owie. D?ugie nogawki zwisa?y jej do pasa.
- Patrz tato, jestem kr?likiem! – pokr?ci?a g?ow? wprawiaj?c kr?licze uszy w lekkie falowanie. Zawsze stara?a si? op??ni? mycie jak tylko dawa?a rad?. Znieruchomia?a z ciekawo?ci? na owo pukanie.
Za drzwiami sta? speszony ministrant i zapyta?, czy przyjmiemy wizyt? duszpastersk?. Popatrzyli?my na siebie z ?on?, a potem na Julk?, kt?ra gapi?a si? na nas pytaj?co. Gdyby?my wiedzieli, to wr?ciliby?my pewnie p??niej. Ale tak, c??, pokiwa?em ?bem bez przekonania. Posiadanie czteroletniej, przepraszam, PRAWIE pi?cioletniej c?rki ci?gnie za sob? konieczno?? uwa?ania na to, co si? m?wi i robi.

Ksi?dz by? jowialny i nie za bardzo zwraca? uwag? na nasze odpowiedzi na swoje pytania. Czarowa? Julk? opowie?ciami o tym, jak by? na misji w Afryce, o murzy?skiej wiosce, o domach pokrytych palmowymi li??mi i ?yrafach obskubuj?cych li?cie akacji i nie zwracaj?cych w og?le uwagi na ludzi, a Julce powi?ksza?y si? oczy z ka?dym zdaniem.
Na koniec da? jej obrazek z Jezusem w otoczeniu pucu?owatych anio?k?w na g?rkach chmurek.
Julka zapyta?a wtedy, sk?d si? bior? takie anio?ki, dzieci – anio?ki…
Ksi?dz odpowiedzia? jej, ?e gdy dziecko umiera, to staje si? takim anio?kiem i pog?aska? j? z u?miechem po rozczochranych w?osach.
I teraz wszystko zacz??o uk?ada? si? w jedn? ca?o??. „Zacz??o” to nie jest w?a?ciwe s?owo. Wszystko b?yskawicznie u?o?y?o si? w jedn? ca?o??. W mgnieniu oka. W u?amku sekundy.
U?amek sekundy wcze?niej, przed tym gdy dreszcz zje?y? mi w?osy na karku i napi?? mi??nie w reakcji na widok Julki balansuj?cej niepewnie na gzymsie kamienicy dziesi?? metr?w nad brukiem ulicy…
Jak tam wesz?a? Co to w?a?ciwie ma za znaczenie? Ale ja, jak to ja, skupi?em si? na technicznych aspektach. Ma?a dziewczynka… Zajrza?a z ciekawo?ci? w szczelin? niedomkni?tych drzwi…
Musia?a trafi? na schody. A potem na otwarte okno…

Rzuci?em si? do biegu. Biegu bez ?adnej szansy na to by zd??y?, za to z pewno?ci? z szans? na rekord ?wiata na kr?tkim dystansie. Adrenalina napi??a mi??nie do granic wytrzyma?o?ci ?ci?gien, gdy wyrwa?em si? z blok?w startowych. Pierwszy krok trwa? o wiele za d?ugo, cho? kr?tko przecie? na tle znieruchomia?ego ?wiata. Nie mam najmniejszych szans zd??y?, pomy?la?em, a w?a?ciwie odczu?em bez udzia?u my?li, bo na my?li nie by?o czasu.
Julka roz?o?y?a ma?e ramiona i z u?miechem zrobi?a krok do przodu….
Przechyla?a si? powoli jak na bardzo zwolnionym filmie, a ja zaczyna?em drugi krok, drugie wybicie stop?, ?ydk?, udem, ca?ym cia?em. Zaczyna?em drugi zwierz?cy skok, ale zbyt wolno…
Mia?em przed sob? tylko jakie? trzydzie?ci metr?w, ale Julka mia?a tylko dziesi?? i grawitacj? po swojej stronie.
I bieg?em tak z ca?ych si?. Z ca?ego serca. Z ca?ej mojej zwierz?cej bezsilnej w?ciek?o?ci…
I biegn? tak dalej. Wci?? i wci?? pr?buj?c jeszcze przyspieszy?. Ale bez skutku. Z wysi?kiem napi?tym do p?kni?cia ?y?. Do rozerwania t?tnic. Do p?kni?cia serca…
Biegn? tak ju? prawie sekund? i b?d? bieg? dalej. Ile b?dzie trzeba. Mo?e nawet kolejn? sekund?. Dla mnie kolejn? godzin?, dzie?, miesi?c, kolejne sto lat...
Tak d?ugo, jak dam rad? si? nie podda?.
Tak d?ugo, a? dotrze do mnie, ?e nie zd???…
A mo?e jeszcze chwil? d?u?ej…


Ostatnio edytowane przez monkey1233; Dzisiaj o 19:10. Pow?d: USUNI?CIE KOLORKA RA?ACEGO w OCZYY​

Zr?d?o :
 

selernik

Active User
Joined
May 17, 2011
Messages
88
Reaction score
2
Odp: Skrzyd?a Anio?a

Nie porwa?a mnie ta opowie??, zmie? czcionk? i kolor.
 

monkey1233

Active User
Joined
Jan 6, 2012
Messages
76
Reaction score
4
Odp: Skrzyd?a Anio?a

BOMP !!!

:curse::curse::curse::curse::curse::curse::curse::curse::curse::curse::curse::curse::curse:
 

Beoska

Przeorysza Zakonu Noob?w
Joined
Nov 12, 2008
Messages
912
Reaction score
229
Age
33
Odp: Skrzyd?a Anio?a

Pi?cioletnie dziewczynki zawsze maj? ochot? na lody.
Damn you, porn!

Potencja? jest, acz nie do ko?ca wykorzystany. B??dy sadzisz czasem takie, ?e krew mrozi, ale to sporadyczne przypadki, na szcz??cie. Mniej fragment?w jak wyrwanych z broszury turystycznej, wi?cej Ciebie i tego, co chcesz przekaza?. Taka rada.
 

stripling

Active User
Joined
Jan 6, 2012
Messages
111
Reaction score
4
Odp: Skrzyd?a Anio?a

dla mnie fajna Opowiadanie, mo?e dla tego ?e ma?o czytam takie rzeczy ;P ....
Opowiadanie, fajne z g?ow? napisane i w og?le jak dla mnie to BomBa -.-
10/10 Pozdrawiam, czekam na II Cz???.
 

monkey1233

Active User
Joined
Jan 6, 2012
Messages
76
Reaction score
4
Odp: Skrzyd?a Anio?a

Od?wie?am.


@Ed.

dla mnie fajna Opowiadanie, mo?e dla tego ?e ma?o czytam takie rzeczy ;P ....
Opowiadanie, fajne z g?ow? napisane i w og?le jak dla mnie to BomBa -.-
10/10 Pozdrawiam, czekam na II Cz???.

Tekst jest Brian'a co pisz? pod spodem i jak nie widzisz nie ma II cze?ci to jest I cz??ci?wka. : - >

Zr?d?o :
 
Last edited:
Status
Not open for further replies.
Top