What's new

Wojna z miesza?cami.

Status
Not open for further replies.

Thseim

User
Joined
Jun 24, 2008
Messages
35
Reaction score
1
Witam drogich u?ytkownik?w forum. Cz??? z was, kt?ra jaki? czas temu jeszcze czyta?a dzia? Opowiadania wie, ?e ju? podejmowa?em si? publikowania moich wypocin. By?o to dawno, d?ugi czas by?em na forum nieaktywny a sam musz? przyzna?, ?e poprzednie dzie?o by?o mniej rozwini?te i mo?na powiedzie?, ?e by?o to moje raczkowanie. Przez czas kt?ry mnie tutaj nie by?o znacznie poprawi?em form? i b??dy pope?niane przeze mnie. Zapraszam ka?dego, nowego w tym dziale jak i starych wyjadaczy, kt?rych jest stosunkowo ma?o. Zach?cam tak?e do pisania w?asnych opowiada?, je?eli macie jakie? pytanie spytajcie w temacie, z ch?ci? odpowiem. Nie b?d? dalej przed?u?a?, przedstawiam wam moje "najnowsze" dzie?o, Wojna z miesza?cami.
***​
Wojna z miesza?cami.
Rozdzia? I
**​
Wiesz... Jak mi ?wisn??o obok ucha, my?la?em, ?e serce mi wysi?dzie. Te cholerne kreatury wal? w kogo popadnie tymi strza?ami. Walni?te jakie? s?, nie?
- Wiesz, to w sumie nasza wina, ?e tak agresywnie s? do nas nastawione. Sami?my ich gonili jak najdalej od nas. A chcia?y pokoju - odpowiedzia?, wyra?nie zak?opotany m??czyzna.
- No co ty wygadujesz! To przecie? miesza?ce, nie maj? prawa istnie? na naszych terenach!
- Bo?e, Harold, uspok?j si?. Jest noc, jeste?my na barykadzie. Chyba nie chcesz ?ci?ga? tych ?cierw znowu? Pami?tasz, co by?o kilka tygodni temu? Gdyby ci z dolnej nie przyszli patroluj?c to by nas wy?ar?y ?ywcem - stara? si?, stra?nik prawdopodobnie, uspokoi? koleg?.
- A by ci rzy? wy?ar?o, cholerna pasidupo! Tylko siedzie? i chla? grza?ca ci si? chce! Po co ci? tutaj dawali, jak boga kocham...
- Dobra, dobra. Ju? nic nie m?wi? - wyrecytowa? dla ?wi?tego spokoju. - Ale czekaj... Czy ci zmiennicy nie powinni ju? tu by?? Dostali?my wyra?n? informacj? - i zacz?? czyta? z kartki - "Jak noc ciemna, tak zmieni? was przyjd? z miasta ch?opy. Wyczekujcie cierpliwie, pilnujcie warty". Co o tym my?lisz? Mo?e ich co na drodze spotka?o? - jakby ze strachem doda?.
- E tam, Harold, pewnie jeszcze po drodze na doln? pogada? zaszli. Nie trz?? portkami, zaraz tu b?d?!
Noc by?a p??na, jak owy stra?nik barykady, Koras, ju? wspomina?. Ksi??yc zza chmur lekko o?wietla? ciemno?? poza kr?giem bladego, lekko z?otego ?wiat?a wydzielanego przez ciep?e ognisko. Obaj m??czy?ni siedzieli wygodnie po dw?ch stronach paleniska i od czasu do czasu gaw?dzili, popijali grzaniec, nap?j herbatopodobny z, jak na facet?w przysta?o, spor? domieszk? gorza?ki. Co jaki? czas ogie? przygasa?, ale nie na d?ugo, bo jeden ze stra?nik?w od razu si? zrywa? na nogi i dorzuca? ci??kie bele drewna co powodowa?o natychmiastowy rozb?ysk ra??cego, przyjemnego ?wiat?a. Nagle, ca?kiem niespodziewanie, us?yszeli ciche szelesty, jakby szybkie odg?osy biegania. Jednak nie by?y to ludzkie stopy, z ca?? pewno?ci?. Przestraszeni, wyrwani z sielanki i odpoczynku, zerwali si?, podci?gn?li na nogi i zacz?li chwyta? za miecze le??ce nieopodal. Szybkimi, zwinnymi ruchami wskoczyli na wysok? barykad? i zacz?li nerwowo rozgl?da? si? i wyt??a? wzrok w ciemno?ci.
- S?-s?uchaj... C-co to b-b-by?o? M-m... Mo?e ci zmiennicy... No wiesz, mo?e sobie jaja robi?? - z wyra?nym i dobitnym strachem zapyta? Harold.
- Szczerze... Nie s?dz?. Tak g?upi to a? nie s?. Jako? wydaje mi si?, ?e chcieliby unikn?? utraty g?owy...
- N-no... Mo?e - kiwn?? nerwowo g?ow?.
Znowu to samo. Szelest, szybkie ruchy, nienaturalnie szybkie i g?o?ne bicie serca obu wartownik?w.
- Nie, nie! Ja mam do??! Wy?a?, pokrako! Wy?a?! Walcz! - zacz?? krzycze? jak op?tany Harold.
- USPOK?J SI?!
- NIE! NIE! JA MAM DO??! ONI POWINNI BY? TU JU? DAWNO! CO TU SI? DZIEJE, NO CO? POWIEDZ! - zacz?? k??ci? si? z Korasem.
Koras, nie zd??ywszy zareagowa?, wyci?gaj?c za p??no r?k?, nie da? rady z?apa? Harolda, kt?ry w kilka sekund zeskoczy? z barykady i pobieg? z mieczem w r?ku wykrzykuj?c wulgaryzmy w stron? krzak?w i drzew, z kt?rych dobiega?y szelesty. Koras, nie zwa?ywszy na niebezpiecze?stwo, rzuci? si? za nim. Ledwie jednak zd??y? wybiec poza kr?g ?wiat?a dostarczany przez ognisko, upad? na ziemi? jak d?ugi. Poczu? d?ugi, przeszywaj?cy ca?e cia?o b?l poczynaj?cy promieniowa? z okolic potylicy. "Jakby mi szpadlem wyjebali..." i momentalnie zemdla?. S?ysza? jeszcze przez chwil? szmery nad swoj? g?ow?, poczu?, ?e go unosz? i ju? ca?kiem odlecia? i straci? ?wiadomo?? tego, co si? dzieje.
 
Status
Not open for further replies.
Top