Always
Advanced User
- Dołączył
- Lipiec 31, 2008
- Posty
- 429
- Liczba reakcji
- 102
- Wiek
- 29
Prolog opowiadania.
Igor, nastoletni ch?opiec, boryka si? z problemami wynikaj?cych z jego przedwczesnej dojrza?o?ci. R??ni si? od swoich r?wie?nik?w prawie wszystkim: od typu s?uchanej muzyki, przez ubi?r, a? do sposobu my?lenia. Zapraszam do lektury.
Losy bohatera b?d? uaktualniane w tym temacie, oraz na
@Down
Gdyby akcja zacz??a ju? w pierwszej cz??ci, to mieliby?cie pretensje, ?e za ma?o wprowadzenia i czasu na poznanie g??wnych bohater?w : <
Igor, nastoletni ch?opiec, boryka si? z problemami wynikaj?cych z jego przedwczesnej dojrza?o?ci. R??ni si? od swoich r?wie?nik?w prawie wszystkim: od typu s?uchanej muzyki, przez ubi?r, a? do sposobu my?lenia. Zapraszam do lektury.
PrologKto?, kto sta?by pod sal? 15b w siemianowickim gimnazjum nr. 5, m?g?by pomy?le?, ?e w klasie nast?pi? wybuch. Istotnie tak by?o, jednak?e by? on spowodowany og?ln? rado?ci?, po obwieszczeniu pani Wice dyrektor, ?e pani od geografii spad?a na przerwie ze schod?w, w zwi?zku z czym sprawdzian zostaje przeniesiony na nast?pny tydzie?.
Jak bardzo si? od nich r??ni?
Siedz?cy pod oknem Igor by? chyba jedyny, kt?ry z uciechy nie wrzeszcza?, nie przewraca? sto??w i nie ?ciska? si? z kolegami z ?awki maj?c w oczach ?zy szcz??cia.
Tak, to w?a?nie ja. Pi?tnastolatek: spokojny, opanowany, szczup?y, aczkolwiek szeroki w barkach, z d?ug?, br?zow? grzywk? opadaj?c? na czo?o i przys?aniaj?c? prawe oko. Najcz??ciej ubrany w ciemne d?insy, czarne trampki i t-shirty takich zespo??w jak Nirvana, AC/DC lub Placebo. Oj tak, nie gardz? dobrym punk, india i hard rockiem. Sam siebie okre?lam mianem innego, poniewa? moi r?wie?nicy wol? s?ucha? rapu, techno i gwiazdek popu typu Lady GaGa, kt?ra w moim przypadku wywo?uje odruch wymiotny. Diametralnie te? r??ni si? nasz ubi?r i zachowanie; z przykro?ci? stwierdzam, ?e moja klasa, jest charakterystyczna dla ludzi w naszym wieku: m?wi?c mniej uroczy?cie, to banda idiot?w.
Moje przemy?lenia i plany na dzisiejszy dzie? zosta?y gwa?townie przerwane- g?o?ny huk sprowadzi? mnie z powrotem na ziemi?, bo Artur, klasowy pajac, z rado?ci zwali? tablic?. Zanim sko?czy?em u?ala? si? nad moim losem, kt?ry bezceremonialnie umie?ci? mnie po?r?d takich ludzi, zabrzmia? dzwonek oznaczaj?cy koniec dzisiejszych lekcji, co przywita?em z niema?? ulg?. Mia?em ochot? wyj?? na dw?r i krzykn?? s?ynne s?owa Cycerona: "O tempora! O mores!". Jak najszybciej ubra?em bluz?, przeszed?em przez szkolny dziedziniec kieruj?c si? w stron? holu, gdy moj? uwag? przyku?a grupka trzynastoletnich dziewczynek, po?r?d kt?rych nie by?o takiej bez papierosa w d?oni. Zawsze za?amywa?em r?ce nad stanem umys?owym tutejszych dzieci, ale to przekroczy?o moje wszelkie wyobra?enia. Prawda jest taka, ?e wi?kszo?? dzisiejszych uczni?w za punkt honoru uwa?a wypalenie jednego papierosa dziennie, nawet wtedy, kiedy wcale nie sprawia im to przyjemno?ci. Jakie? to by?o ?a?osne: patrze? na 5 m?odziutkich panienek afiszuj?cych si? przed reszt? os?b zgromadzonych na szkolnym dziedzi?cu tym, ?e w?dz? sobie p?uca. Jedyn? pociech? jest to, ?e mieszkam w "tej lepszej" cz??ci dzielnicy. Z dala od tych obskurnych, brudnych i menelskich...
Cz??? pierwszaWchodz?c do domu totalnie dobi?a mnie ta cisza. Cholerna cisza, sprawiaj?ca, ?e po?o?enie plecaka w moim pokoju wydawa?o si? by? wystrza?em z pistoletu. Moi rodzice s? lekarzami; biegaj? od szpitala, do pogotowia, by wpa?? na chwil? do domu, rzuci? szybko "Co tam, synu?" i wyj?? zn?w, jakby kieszonkowe mia?oby mi ich zast?pi?. Usiad?em przy d?bowym biurku w celu odrobienia zadania domowego, gdy moj? uwag? przyku? telefon kom?rkowy- wibruj?cy i mrugaj?cy wy?wietlaczem. Szybko wyci?gn??em r?k? w jego stron?.
Park, buty i smsy
"Hej, Igor! ?liczna pogoda, jedziesz do chorzowskiego? Odpisz, chcemy jecha? ko?o 15:00."
Wiadomo?? t? wys?a?a Olga- tegoroczna maturzystka o podobnych upodobaniach. Spojrza?em na zegarek. By?a 13:38. Szybko rachuj?c doszed?em do wniosku, ?e zd??? si? wyrobi?, ba, mam nawet za du?o czasu, wi?c po szybkim prysznicu, przejrzeniu ksi??ki od biologii i sprawdzenia poczty internetowej wyszed?em na du?y balkon rozkoszuj?c si? sprzyjaj?c? takim wypadom aur?. Chwil? p??niej by?em w drodze na przystanek autobusowy, gdzie zobaczy?em machaj?c? z oddali Olg?.
-Hej - powiedzia?a u?miechaj?c si? promiennie i staj?c na palcach, by poca?owa? mnie w policzek. - Nie wzi??e? ?adnej bluzy? Wieczorem mo?e by? ch?odno - spojrza?a na mnie mru??c oczy. Tego w?a?nie w niej nie lubi?em. Cz?sto, stanowczo zbyt cz?sto, pr?bowa?a mi matkowa?.
-Spokojnie, w tv m?wili, ?e wieczorem te? b?dzie ciep?o. - nie bardzo wierzy?em w to, co m?wi?. Ile to ju? razy zawiod?em si? na prognozie pogody? Co najmniej dwa, a najgorzej by?o wtedy, gdy w kr?tkich r?kawkach zasta? nas deszcz- grupka przemokni?tych nastolatk?w wyczekuj?cych autobusu z 20 minutowym sp??nieniem, kt?rzy, musieli si? w ko?cu do tego przyzna?, nie bardzo wiedzieli gdzie si? znajduj?.
-Popatrz, jedzie 110. Podjedziemy pod Silesie, tam wejdziemy do jednego sklepu i spotkamy Klaudie. No nie patrz si? tak, naprawd? wejd? do jednego... - doda?a zauwa?aj?c m?j wzrok. Pojazd podjecha? otwieraj?c drzwi przed pasa?erami. Szybko wskoczyli?my do ?rodka, a nast?pnie przesun?li?my si? powolnym krokiem na ty? autobusu, zmierzaj?c do Kuby.
-No cze?? - powiedzia? ca?uj?c kole?ank? i podaj?c mi r?k?. Kuba by? szczup?ym, siedemnastoletnim blondynem z d?u?szymi w?osami. Dusza towarzystwa- wprost nienawidzi? by? odizolowanym od ludzi. Jego ci?gle opowie?ci, kawa?y i docinki robi?y z niego barwn? posta?. Wdali?my si? w rozmow? o wszystkim- droga z siemianowickiego urz?du miasta pod centrum handlowe trwa oko?o 20 minut, w czasie kt?rych przez autobus przetaczaj? si? dziesi?tki os?b. Przyjemn? odmian? by?o ?wie?e powietrze, bo udr?k? by?o siedzenie w nagrzanym wn?trzu pojazdu. Na pocz?tku wakacji ca?e Katowice zawalone by?y bilbordami reklamuj?cymi letnie kolekcje ubra? i m?odziutkimi osobami rozdaj?cymi znudzonym przechodni? ulotki. Zimne powietrze pochodz?ce z klimatyzacji by?o ulg? dla mojej rozgrzanej sk?ry. Centrum by?o zat?oczone bardziej, ni? zwykle. Dziewczyny w sk?pych bluzkach i sp?dniczkach przemyka?y od jednego sklepu z odzie??, do drugiego. Jaki? ochroniarz zasn?? rozleniwiony upa?em przy wej?ciu do Empik'u, a jedna z bramek zacz??a przera?liwie piszcze? gdy szybkim krokiem przeszed? przez ni? pewien ?ysiej?cy ju? m??czyzna. Wszyscy byli ot?piali i przybici wolno spaceruj?c po alejkach. W tym gwarze znale?li?my jaki? w?ski korytarz czekaj?c, a? Kuba wyci?gnie z przyciasnych d?ins?w kom?rk?. "Gdzie jeste??" Wystuka? na klawiaturze telefonu wysy?aj?c smsa do Klaudii. "Ko?o baru koktajlowego" odpisa?a chwil? p??niej. Podnios?em g?ow? do g?ry, i zauwa?y?em gigantyczny szyld wisz?cy na przeciwko nas. Napis na nim g?osi?: "Bar koktajlowy". Szturchn??em weso?o Olg? i Kub? wskazuj?c im palcem ?redniego wzrostu szatynk? z telefonem pod nosem. W r?ku trzyma?a plastikow?, bia?o-czarn? reklam?wk? z logiem firmy "New Yorker". Po przywitaniu zauwa?y?a m?j pytaj?cy wzrok i szybko potrz?sn??a siatk?.
-Ah, to. By?am tu wcze?nie, wi?c pomy?la?am, ?eby kupi? te buty. Od dawna mia?am je na oku. - Powiedzia?a to szybko, by chwil? potem wyci?gn?? zawarto?? i odda? j? do bliskiej analizy Oldze. Wraz z Kub? wymienili?my d?ugie, znacz?ce spojrzenie. Dmuchn??em w grzywk? i powiedzia?em zbola?ym g?osem
-Zamierzasz teraz przez ca?y dzie? chodzi? z tymi butami? - spyta?em.
-Nie, no co Ty. Przecie? mog? je ubra?. Pomy?la?am o tym - rzek?a z u?miechem, jakby w?a?nie wpad?a na najgenialniejszy na ?wiecie pomys?.
-A co zrobisz z tymi, kt?re masz na sobie? - uprzedzi? mnie z pytaniem Kuba.
-Ah, no... wiedzia?am, ?e o czym? zapomnia?am... - skrzywi?a si?, po czym podrapa?a w g?ow?, zanurzaj?c d?o? we w?osach. Taka w?a?nie by?a Klaudia. Wsz?dzie by?o jej pe?no, cz?sto miewa?a genialne pomys?y, kt?re niestety zawsze posiada?y jak?? luk?. Wyszli?my z galerii zmierzaj?c ku parkowi. Ja i Olga ?miej?c si? z ?artu Kuby, sam Kuba id?cy troch? szybciej oraz Klaudia z reklam?wk?, jeszcze chwil? marszcz?ca czo?o, by par? sekund p??niej wybuchn?? ?miechem.
Cz??? drugaW centrum handlowym sp?dzili?my zaledwie kilkana?cie minut, w ci?gu kt?rych zrobi?o si? znacznie ch?odniej. Dalej pojedyncze promienie s?o?ca przemyka?y przez p?yn?ce leniwie chmury, jednak ka?dy podmuch wiatru wydawa? si? przeszywa? sk?r? kryszta?kami lodu. Przeklinaj?c si? w duchu za zostawienie bluzy w domu przemyka?em wraz z przyjaci??mi przez osiedle kamienic, by po chwili wyj?? na przeciw Wojew?dzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Kilku ma?ych brzd?c?w biega?o za motylami, kt?re zr?cznie wymija?y ich malutkie r?czki. Us?ysza?em d?wi?k rozsuwanego zamka b?yskawicznego- to Olga wyci?ga?a ze swojej torby okulary przeciws?oneczne.
Zachwiany spok?j
-Boski... - powiedzia?a cicho z g?ow? zwr?con? ku wysokiemu brunetowi.
-Jestem przystojniejszy... - powiedzia? strapiony Kuba kopi?c kamyk, kt?ry nawin?? mu si? pod nog?. Klaudia wpatrywa?a si? nachalnie w swoje buty. Po pewnym czasie, stanowczo za p??no, podnios?a g?ow? i powiedzia?a:
-Kt?ry, kt?ry? - rozgl?da?a si? na oko?o jak og?upia?a. Zauwa?ywszy moje spojrzenie przesta?a dziko macha? g?ow?. -No co? Zamy?li?am si?...
-Ty? - za?artowa? z wrednym u?miechem Kuba.
-Jakby? chcia? wiedzie?, to...
-Nie-zaczynajcie-si?-k??ci? - wyartyku?owa?em przez z?by. Obr?cili g?owy- ka?dy w inn? stron?.
-M?j znajomy pracuje w tym barze "Pla?a". Jest blisko, tanio i pogoda te? zaczyna si? poprawia?. Idziemy. - Olga pr?bowa?a z?agodzi? skutki niedosz?ej k??tni. Towarzystwo ch?tnie przysta?o na t? propozycje. Rozgrzane, wylane asfaltem uliczki parku by?y cz?stym miejscem spacer?w mieszka?c?w wszystkich trzech mieszkaj?cych wok?? niego miast (Siemianowic ?l?skich, Katowic i Chorzowa) bez wzgl?du na wiek- zauwa?y? mo?na by?o rodzic?w z w?zkami, dzieci wieku przedszkolnego jak i troch? starsze, chmary nastolatk?w i garstk? emeryt?w. Stan?li?my przed drewnianymi schodami. Szyld wisz?cy nad nim reklamowa? oryginaln? knajp? na ?wie?ym powietrzu wysypan? piaskiem, z kilkunastoma le?akami i boiskiem do siatkowi. Interes si? kr?ci?. Paru doros?ych roz?o?y?o si? na krzes?ach z drinkami w r?kach, a grupa m?odych m??czyzn w?a?nie zaczyna?a drugi set meczu. Podeszli?my do lady.
-Hej, Bartek! - Olga zamacha?a r?k? to jednego z barman?w.
-Oh, cze??... - odpowiedzia?. W jego tonie by?o co? dziwnego- jaki? ?al i smutek. Nie zwr?ci? najmniejszej uwagi na pozosta?? tr?jk?. Oczy mia? lekko podpuchni?te i co chwila poci?ga? nosem.
-Co?... co? si? sta?o? - zapyta?a ostro?nie, jakby nie wiedzia?a, czy wolno jej porusza? ten temat. Uni?s? g?ow?. Zna?em go, tylko nie mia?em poj?cia sk?d.
-P-piotrek... Znasz Piotrka, prawda? - Ah, tak. Bartek by? bliskim przyjacielem Piotra, kt?ry mieszka? zaledwie dwa bloki dalej. Serce mi zabi?o- wiedzia?em, ?e co? si? sta?o.Ch?opak wygl?da? jakby czeka?, a? kto? go o to zapyta. ?eby wszystko m?c z siebie wyrzuci? i poczu? si? lepiej.
-Oczywi?cie, ?e znam. Co z nim? - zapyta?a przestraszonym tonem. Moja g?owa odtwarza?a setki scenariusz?w- od jego wyjazdu za granic?, po znalezienie jego po?wiartowanych zw?ok. Jeszcze raz poci?gn?? nosem, jakby podnios?o go to na duchu, i zacz?? m?wi?
-Znikn??. Ju? wczoraj wieczorem zg?oszono jego zagini?cie. Nie martwi?em si?, przecie? to typ imprezowicza. Pomy?la?em, ?e przespa? troch? u jednego z koleg?w, obudzi si? i wr?ci, ale par? godzin temu znaleziono jego koszul?. Ca?? zakrwawion?... - g?os mu si? za?ama?. Wyszed? zza drewnianej lady i przysiad? na pobliskim schodku. Olga przysiad?a obok i obj??a go ramieniem. Kuba z?apa? si? za podbr?dek, zas?aniaj?c usta palcem wskazuj?cym, a Klaudia chyba dopiero kojarzy?a fakty. Zawirowa?o mi w g?owie. Nie mog?em nic wykrztusi?. Wydawa?o si?, ?e kto? poza okr?giem w kt?rym znajdowa?a si? ca?a pi?tka wy??czy? d?wi?k. Nie s?ycha? by?o bawi?cych si? dzieci i ?miej?cych si? nastolatk?w. Klaudia chyba zrozumia?a co oznacza znalezienie zakrwawionej koszuli osoby, kt?ra od dw?ch dni nie raczy?a pojawi? si? w domy, bo zakry?a usta r?k?, a jej reklam?wka z butami z cichym hukiem upad?a na drewniane deski.
-Sama przyznaj, ?e Bartek przesadza. Nikt nie ma pewno?ci, ?e Piotrek zgin??- Kuba dalej trzyma? si? swojej teorii - I dlaczego tak rozpacza? Przecie? to tylko kumpel... - Olga spojrza?a na niego takim wzrokiem, ?e by? zmuszony zamilkn??.
***
-To jego przyjaciel, znali si? od piaskownicy - przeciera?a po raz setny oczy chusteczk?. W?a?nie wracali?my z "Pla?y" autobusem - To tak, jakby? straci? brata - pr?bowa?a postawi? Kub? na miejscu Bartka. Nast?pi?a chwila ciszy podczas kt?rej Klaudia zmarszczy?a czo?o:
-Kuba nie ma brata... - zauwa?y?a bystro. Spojrzeli?my na ni? z politowaniem.
-Przynajmniej jest ?adna - pochyli? si? nad moim uchem by nie prowokowa? kolejnej sprzeczki - Wyjdzie bogato za m?? - szepn?? a na jego ustach pojawi? si? perfidny u?mieszek. Pojazd gwa?townie si? zatrzyma?. - No, to ja si? zwijam - powiedzia? tym razem g?o?niej i po po?piesznym po?egnaniu wyskoczy? z autobusu. Od pory wizyty w barze wszystko widzia?em jakby za mg??. Spokojne, wr?cz nudne Siemianowice oddalone by? od zab?jstw, porwa? i zagini??. To chyba pierwszy taki przypadek od czasu m??czyzny znalezionego pod tafl? jeziora zesz?ej zimy. W my?lach zd??y?em ju? wszystko ustali?. Je?eli Piotrek naprawd? zosta? zabity, to mo?e oznacza? tylko morderstwo na tle rabunkowych. No bo komu mia?aby pom?c ?mier? zaledwie 19 letniego ch?opaka?
***Zm?czony ca?ym dniem ze zdenerwowaniem grzeba?em kluczem w zamku. Mieszkanie sta?o puste, a od czasu mojego wyj?cia kto? musia? wpa?? na chwilk? by zje?? obiad, bo na zmywarce sta? nieschowany talerz. Otworzy?em okno w swoim pokoju wpuszczaj?c troch? rze?kiego, ch?odnego powietrza. Dopiero teraz zda?em sobie spraw? z tego, co si? sta?o. Rzuci?em si? na ???ko, wtuli?em w mi?kk? poduszk? i pr?bowa?em zasn??, cho? na dworze by?o jeszcze jasno. Co? mi przeszkadza?o, co? co nie da?o spa?. Jakie? uczucie, kt?re ?artowa?o okrutnie nuc?c cichute?ko w g?owie: "A mo?e b?dziesz nast?pny?". Z daleka zauwa?y?em b?yskaj?cy wy?wietlaczem telefon, lecz postanowi?em go zignorowa?.
Losy bohatera b?d? uaktualniane w tym temacie, oraz na
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć link.
Zaloguj or Rejestracja
.@Down
Gdyby akcja zacz??a ju? w pierwszej cz??ci, to mieliby?cie pretensje, ?e za ma?o wprowadzenia i czasu na poznanie g??wnych bohater?w : <